
Dziś podróżowanie jest naprawdę… proste. Nie dość, że wyszukiwarki same znajdują najtańsze bilety, to jeszcze można wymieniać waluty przez Internet. Pięć lat temu w Turcji płacąc za cokolwiek pewne było jedno: że straci się na przewalutowaniu. Pytanie było tylko: ile? Dziś opowiem Wam co nieco o tym jak i czym płacić za granicą oraz o tym czego zdecydowanie nie robić.
W którym kantorze wymieniać pieniądze?
Powszechnie wiadomo, że wymiana w kantorze nie zawsze się opłaca. Ale często nie wiemy w jaki inny sposób wymienić gotówkę. Powiem Wam, że jeśli chcemy kupić np. liry tureckie często bardziej opłaca się wymienić euro na liry w tureckim banku niż korzystanie z kantoru w Polsce. O tym jak wymieniać pieniądze w Turcji przeczytacie również w tym wpisie: JAKIE PIENIĄDZE ZABRAĆ ZE SOBĄ DO TURCJI? CZYM PŁACIĆ?.
Wrócę do tematu wymiany waluty w kantorze, bo np. kiedy mieszkaliśmy w Pradze, raz na jakiś czas kupowaliśmy większe ilości gotówki w kantorze. W Polsce mieliśmy jeden wybrany, tam delikatnie negocjowaliśmy kurs, żeby opłacało się i nam. To samo zrobiliśmy przeprowadzając się na Węgry, bo tamtejsze kantory były kosmicznie drogie (słaby kurs złotówki i dodatkowa opłata za wymianę waluty to tamtejsza norma). Nie było to jednak najbardziej komfortowe rozwiązanie, ale jednak… najtańsze, bo nie mieliśmy konta ani w Czechach, ani do pewnego momentu na Węgrzech.
Dlatego jeśli chcecie wymienić pieniądze w kantorze- koniecznie sprawdźcie opinie, choćby w Internecie.
Zakładanie karty walutowej w Polsce
Kiedy zaczynałam swojego pierwszego Erasmusa w Turcji musiałam założyć konto walutowe (wymogi wymiany). Wtedy przeliczałam co jest bardziej korzystne: wypłata z karty w złotówkach czy w euro, pójście do kantoru czy banku. Ale o ile się dało- płaciłam kartą, bo w moim banku każda wpłata dodatkowo kosztowała. Mimo wszystko: pięć lat temu 1,5 euro za wypłatę z bankomatu nie było złą opcją.
Konto w banku za granicą
Konto za granicą zakładałam dwa razy. Pierwszy raz w USA, w Bank of America, gdzie wszystko przebiegło bez żadnego problemu. Zasady były jasne i myślałam, że tak jest na całym świecie. Okazało się, że bankowość na Węgrzech jest na całkiem innym poziomie, zaczynając od płatnych kart do bankomatu (60 PLN), płatnych wypłat (często jakiś procent od wybieranych pieniędzy) i naprawdę kiepskiej obsługi. Zresztą, system bankowy na Węgrzech wspominam najgorzej ze wszystkich, z którymi miałam styczność (przestrogę znajdziecie we wpisie: przeprowadzka na Węgry)
Waluty: ceny kupna i sprzedaży. O co w tym chodzi?
I w banku, i w kantorze prezentują nam dwie różne ceny waluty, nazwane: kupno i sprzedaż. I całkiem łatwo się tu pomylić, bo przecież na pierwszy rzut oka nie wiadomo kto sprzedaje a kto kupuje.
Cena kupna waluty to ta niższa, czyli za tyle możemy ją… sprzedać. Natomiast cena sprzedaży waluty to ta wyższa, czyli za tyle możemy ją kupić.
Sztuczki bankowe, które pozbawią Cię pieniędzy
Łatwo się pogubić sprawdzając kurs walut w banku. Cena kupna, sprzedaży- czemu różnica jest taka duża? Nie dość, że kursy walut w banku są średnio korzystne, to czasem zewnętrzne portale liczą sobie przysłowiowy procent „opłaty walutowej” przy zapłacie w złotówkach. Dodam, że jeśli coś pójdzie nie tak, to zwrot pieniędzy dostaniemy znów po „tym gorszym kursie”, np. w przypadku AIRBNB.
Dlatego nieraz próbujemy ominąć opłatę, np. płacąc w dolarach zamiast w euro. I często wtedy płacimy podwójnie, bo najpierw bank przelicza dolary na złotówki, a później dopiero na euro. Dlatego jeśli nie znamy się na kursach walut, lepiej poświęcić im choćby pięć minut. Bo strata na takim przewalutowaniu to średnio 20%.
Pierwsze międzywalutowe kantory internetowe
Mimo, że w USA korzystałam z internetowego kantoru to dopiero na Węgrzech okazało się, że to … niewystarczające. Bo co z tego, że przeleję sobie forinty na internetowe konto, skoro nie mam węgierskiej karty. Kiedy założyłam konto w banku na Węgrzech i karta do mnie doszła, dowiedziałam się, że przelew z/do Polski kosztuje i to słono. A na sam koniec tej przygody, zamknięciu konta i przelaniu wszystkiego do Polski, po miesiącu bank w Polsce obciążył mnie dodatkowym kosztem, bo… węgierski bank życzył sobie dodatkowej opłaty.
Karta wielowalutowa. Wynalazek, który odmienił rzeczywistość.
Bankom nie spieszyło się do minimalizacji kosztów wymiany waluty. Ich zarobek często był niemal pasywny, bo to my dokonywaliśmy płatności kartą, dużo rzadziej korzystając z wymiany w oddziale.
Na szczęście na rynek wkroczyły firmy, które oferują konta i karty, którymi można płacić w wielu walutach: zaczynając od euro, przez funty po złotówki czy wcześniej wspomniane tureckie liry. Do tego typu firm należy brytyjski Monese. Posiada on licencję brytyjskiego Financial Conduct Authority, którego odpowiednikiem w Polsce jest Komisja Nadzoru Finansowego. Kursy walut są korzystne, spread jest minimalny, opłaty niewielkie lub zerowe (w zależności od wybranego pakietu).
W przypadku Monese możemy liczyć na dodatkowe opcje i promocje, takie jak:
– 15 euro/funtów praktycznie na start,
– program poleceń wraz z darmową kartą (o tym przeczytasz poniżej).
– plan Monese Plus za darmo dla studentów przez 12 miesięcy (trzeba wysłać e-mail z numerem Monese ID na adres [email protected]),
– zapłata przez Apple Pay, czyli przez telefon (chyba, że nie mamy Iphona),
– opcja budżetowania- można ustawić limit, ile maksymalnie chcemy wydać. Pewne jest jedno: gdybym miała tą kartę w Turcji na pewno nie wróciłabym z walizką sukienek… 😊,
– można doładować konto „od ręki” za pomocą zwykłej karty debetowej (doładowałam „na próbę” 10 EUR- kurs Monese 4,29 PLN przy średnim kursie NBP 4,29 PLN- dopiero przy kolejnych cyfrach po przecinku była różnica, jednak kilka dni później bank ING pobrał kilka % opłaty). Moja uwaga! Przy wpisywaniu kodu pocztowego nie wpisujcie „-” + polskie znaki raczej też nie przechodzą.
Na koniec…
Jestem ciekawa jakie rozwiązania w płatnościach za granicą preferujecie i… jakie były Wasze największe wpadki. Ja, poza wyżej wspomnianymi Węgrami nic wielkiego nie zaliczyłam. No, może przez pół roku w Turcji straciłam „trochę” na przewalutowaniu. Ale prawie już o tym zapomniałam.
Wpis powstał we współpracy z Monese.
Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:
Instagram: @ewelina.gac
Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata
Noclegi znajdziesz na booking.com
No dobrze, ale przecież jest Revolut, apka plus karta, która generalnie rewolucjonizuje rynek. Doładowujesz e złotówkach, przewalutowujesz bez totalnie żadnej prowizji w 10 sekund i od razu płacisz kartą Revolut w jakiś 100 krajach na całym świecie. W dodatku to nie jest żaden bank tylko think thank start up. Tego się teraz po prostu używa.
Tak, tak. Monese działa w podobny sposób 🙂 dzięki za wiadomość!
Korzystam z Revolut, płacąc w funtach i w euro a przeliczone że złotówki jest po kursie wymiany. Klikajcie karty tradycyjnych banków bo te zaliczają dodatkowe opłaty… z naszych pieniędzy. I to jest nieuczciwe, bo przecież miesięcznie pobierane są z konta tzw opłaty bankowe lub opłaty za kartę
Moim zdaniem najgorsze są podwójne opłaty za przewalutowanie + te opłaty z portali. Dlaczego?
1. Płacąc z karty w dolarach kwotę w euro: tracimy 2 razy.
2. Niektóre portale mają opłatę “kursową” mimo, że i tak ponosimy koszt przewalutowania w naszym banku. Ktoś mi kiedyś pisał, że bank mu się zawiesił (czy coś takiego) i Airbnb musiało mu zwrócić kasę. Tylko, że płacił w PLN- 2x przewalutowanie.
Ewelina, dzieki za ten pomysl i kod rabatowy. Te wymiana na dolary i potem na euro, to jasne, ze bank majac na tym taka marze nie bedzie staral sie nam wytlumaczyc, ze dokonujac takiej wymiany waluty tracimy podwojnie. Kiedy przyjezdzam do Polski, z reguly biegam po wszystkich kantorach w moim miescie, by znalezc najlepszy kurs wymiany euro. Pozdrawiam serdecznie Beata
Naprawdę! Beatko koniecznie korzystaj z innych opcji, bo na tym naprawdę można nieźle stracić. Chyba, że masz swój zaprzyjaźniony kantor 🙂
Przyznam, że nie miałam problemu jak płacić za granicą, bo miałam zawsze gotówkę wymienioną. Starałam się też nie płacić kartą, ale odkąd mam konto walutowe, to czasem zdarza mi się, że płacę za granicą kart ą.
Ja co do płacenia kartą unikam podejrzanych miejsc w turystycznych kurortach (o ile tam jestem). I oczywiście korzystam z bankowych bankomatów, nie w ciemnych uliczkach 🙂
Odopwedni wpis przed wakacjami, urlopami…
Przed każdym wyjazdem staram się przygotować odpowiednio i poznać zakamarki walutowych tematów danego kraju 🙂
Pozdrawiam
Dziękuję bardzo! Pozdrawiam serdecznie Kasiu!
A ja się przyznam,że za granicą nie byłam ponad 10 lat i wpis jest dla mnie pomocny bardzo 🙂
Bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że pomoże. Pozdrowienia 🙂
Moneese nie znam, ale odniosę się do Revoluta, bo jak wyjeżdżamy grupowo, to większość osób z niego korzysta. Wszystko super, pięknie, ładnie, właściwie bez opłat, ale… Znajomy na ostatnim zimowisku we Włoszech wypłacił sobie Euro z bankomatu i … stracił na tym chyba ze 100-200 zł. Miał Euro na koncie, ale przewalutowywało mu z euro na funty, z funtów na euro, być może jeszcze jakaś prowizja weszła w grę… w każdym razie czytać pincet razy regulamin, zanim się wypłaci z bankomatu. Maciek teoretycznie czytał, a wyszedł jak Zabłocki na mydle 😉
Naprawdę! Nie spodziewałam się tego. Ja z Monese do tej poru placilam np. w Polsce (b.dobry kurs) i raz w dolarach przez Internet (nie było tego przewalutowania, o którym pisałaś). Zawsze robię próbne płatności (a przynajmniej się staram), żeby właśnie nie popłynąć…
PS. Daj proszę znać czy znajomy złożył reklamację i jak się potoczyla sytuacja.
Mam pod nosem kantor który dla małych kwot jest tragiczny, ale już od 1000 zł spread to mniej niż grosz. Praktycznie kurs notowania, a opłata to symboliczna złotówka. Mało kto jednak wymienia ponad tysiaka i na tym głównie zarabiają. Rzadko korzystam z walut ale jak już muszę to idę właśnie tam bo po prostu się opłaca.
Na Węgrzech bankomatów jest jak przysłowiowych psów, z czego jakieś 50% nie działa. No i opłaty za używanie bankomatu, który miał być euronetem – wyszła większa niż kwota wypłacona na bilet autobusowy…