Do mojego ulubionego cyklu Rozmów o podróżach zaprosiłam Anię i Grześka, którzy od kilku lat szukają swojego miejsca na ziemi. Zwiedzili wiele krajów od Australii, po Amerykę Południową, a ich sercem zawładnęła malutka wyspa. Jakiś czas temu byli pewni, że tym miejscem będzie właśnie Gran Canaria, na którą się przeprowadzili. Czy tak jest nadal?
Czy Gran Canaria to faktycznie raj na ziemi? Jak żyje się na Wyspach Kanaryjskich? Opowiedzą też o tym jak zacząć podróż z biletem w jedną stronę w tych niełatwych do podróżowania czasach.
Spis treści
- 1 Dlaczego akurat Wyspy Kanaryjskie? I dlaczego Gran Canaria?
- 2 Jak wygląda życie na Gran Canarii? Czy jest coś co Was zaskoczyło?
- 3 Czy na Gran Canarii można znaleźć pracę bez języka hiszpańskiego?
- 4 Jak to jest z tą hiszpańską biurokracją?
- 5 Co warto zobaczyć na Gran Canarii, bardziej nieoczywistego?
- 6 A co je się na Wyspach Kanaryjskich? Czy istnieją tradycyjne potrawy, nie do końca związane z Hiszpanią kontynentalną?
- 7 A jeśli chodzi o styl życia i kuchnię, ciekawa czy już wprowadziliście coś kanaryjskiego do swojego domu?
- 8 Czy są rzeczy, które lepiej wiedzieć przed przeprowadzką na Wyspy Kanaryjskie?
- 9 Ile kosztuje życie na Gran Canarii?
- 10 Każde miejsce ma dwie strony medalu. Co Was denerwuje w raju?
- 11 Czy Gran Canaria to Wasze miejsce na Ziemi?
- 12 Jak żyje się na Gran Canarii? Namiary na Anię i Grześka
Dlaczego akurat Wyspy Kanaryjskie? I dlaczego Gran Canaria?
Na Wyspach Kanaryjskich nigdy nie byliśmy na takim “typowym urlopie”. Zawsze w trakcie pobytu pracowaliśmy (zdalnie, współpracując z polskimi firmami). Jest to genialny kierunek, gdy chce się mieć trochę słońca w zimowym europejskim czasie i nie mieć dużej różnicy czasowej ze swoimi współpracownikami. A słońca zimą zawsze brakowało nam najbardziej. Od tego się zaczęło nasze zainteresowanie Kanarami 😉
Czemu akurat Gran Canaria? Trudno wytłumaczyć miłość od pierwszego wejrzenia, ale spróbujmy. Nasza pierwsza wizyta na Gran Canarii zaczęła się od stolicy – Las Palmas. Vibe tego miasta tak bardzo przypadł nam do gustu, że szybko znalazło ono swoje miejsce na liście ulubionych miast świata. Gdy natomiast zaczęliśmy poznawać różnorodność całej wyspy i cudów natury rozmieszczonych na tak niewielkiej przestrzeni, miłość ta rozeszła się na całą Gran Canarię. Tu naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie. Jest wiele lokalnych, klimatycznych miasteczek, są duże turystyczne miasta, na południu nie brakuje piaszczystych plaż, choć my kochamy przede wszystkim te kamieniste, dzikie, stykające się z szalejącymi falami oceanu. Jest tu dużo naturalnych basenów, a po nieco bardziej deszczowych dniach nie brakuje jezior i kaskad. Można leżeć plackiem na plaży, można uprawiać sporty wodne, chodzić po górach, jeździć na rowerze (to tu przyjeżdżają trenować najlepsi kolarze z całego świata) czy błąkać się samochodem po krętych drogach, odkrywając najbardziej niedostępne części wyspy. Cała paleta możliwości jest na wyciągnięcie ręki co sprawia, że naprawdę uwielbiamy tu być ❤️
Wiele osób myśli, że Gran Canaria to kurort dla Niemieckich i Brytyjskich emerytów. Nie sprzeczamy się z taką tezą, bo jest w niej ziarnko prawdy 😉 Ale! Gran Canaria to NIE TYLKO kurort. Określić tak można niewielki fragment wyspy. Reszta to dominujące piękno przyrody.
Jak wygląda życie na Gran Canarii? Czy jest coś co Was zaskoczyło?
Bieg życia na Gran Canarii jest bardzo zależny od lokalizacji – inaczej wygląda to w gwarnej stolicy, jeszcze inaczej w niewielkim Agaete, a zupełnie odmiennie w turystycznym Maspalomas. Jednak, generalnie, panuje tu typowy klimat ciepłej wyspy, gdzie ludzie chcą przeżyć życie dobrze się bawiąc, a nie szukając problemów na siłę.
Życie płynie tu powoli, a ludzie są bardzo otwarci. To normalne, że na co dzień nigdzie się nie spieszą. Gdy przychodzi ich kolej przy kasie w markecie, ale nie skończyli jeszcze rozmowy telefonicznej, to najpierw ją dokończą, a później biorą się za pakowanie zakupów. O ile nie zagadają się z kasjerką 😉 Nikt jednak nie patrzy na nich krzywo z tego powodu.
Podobnie jak w wielu innych, ciepłych krajach, duża część życia toczy się tu na zewnątrz (nawet domy w tradycyjnej zabudowie są “półotwarte”). Zwłaszcza w weekendy Kanaryjczycy korzystają z dobrodziejstw wyspy i całymi rodzinami piknikują na świeżym powietrzu lub wybierają się na wycieczki. Naprawdę całymi rodzinami. Nie jest niczym zaskakującym spotkanie trzypokoleniowej rodziny (i psa!) wspinających się razem górskim szlakiem.
Mieszkając w turystycznych miejscowościach może być jednak ciężko to wszystko zauważyć. To coś, co my określamy “kanaryjskim klimatem”, ginie w architekturze hotelowej i turystycznym gwarze. Zmienia się też nieco nastawienie mieszkańców, dla których stajesz się jednym z turystów i za (bardzo miłą!) rozmową, często jednak stoi interes.
A czy na Kanarach coś nas zaskoczyło? To, jak odczuwana temperatura zależna jest od słońca. Gran Canaria to dość wietrzna wyspa, a wiatr potrafi być chłodny. Z drugiej strony, bliskość Zwrotnika Raka sprawia, że słońce operuje tu bardzo mocno i bardzo wpływa na odczuwanie ciepła. Nawet w gorący dzień, jeśli słońce schowa się za chmurami a wiatr wieje mocno, momentalnie potrafi się zrobić chłodno.
Myślisz o wyjeździe z Polski?
Jeśli rozważasz emigrację i poszukujesz rzetelnych informacji, które pomogą Ci w podjęciu decyzji, mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Przygotowałam poradnik na ten temat, zgromadziłam w nim praktyczne wskazówki i wywiady z emigrantami z różnych krajów. Dzięki tej książce, krok po kroku, możesz przygotować się do życia w nowym kraju. Sprawdź
Na kodewelinagacotrzymasz 30% zniżki zarówno na wersję papierową, jak i e-booka na stronie wydawnictwa Pascal
Czy na Gran Canarii można znaleźć pracę bez języka hiszpańskiego?
Nie próbowaliśmy więc trudno nam powiedzieć z autopsji. Jako cyfrowi nomadzi, częściej zmieniamy miejsce zamieszkania niż pracę 😉 Wiemy jednak, że z bardzo dobrym językiem angielskim można tu szukać zatrudnienia w firmach, w których zysk opiera się o turystykę. Aqua Park, zoo i im podobne miejsca dla turystów, potrzebują pracowników do np. marketingu, a angielski jest tam bardzo pożądany. To właśnie znajomość języków innych niż hiszpański potrafi być znaczną przewagą przyjezdnych ponad lokalnymi. Co ciekawe, ze względu na destynacje z których napływają turyści, nie tylko angielski ale również niemiecki, szwedzki czy norweski zaliczają się do grupy języków, których znajomość może być ogromnym plusem.
Trzeba jednak pamiętać o aktualnym stanie kanaryjskiej ekonomii oraz rynku pracy.
Wyspy Kanaryjskie są regionem o jednym z najwyższych wskaźników bezrobocia w całej Hiszpanii. Wcale nie lepiej wyglądają też kanaryjskie pensje. Jeśli dodamy do tego paraliż turystyki (która to zapewnia przecież ogrom lokalnych miejsc pracy) spowodowany przez COVID-19, to lepiej chłodno kalkulować, bo nawet ze znajomością języka hiszpańskiego o pracę jest bardzo ciężko. Może przyszłość wymaluje się w lekko kolorowych barwach, ale na początku 2021 roku taka jest smutna rzeczywistość.
Jak to jest z tą hiszpańską biurokracją?
Na pewno hiszpańska biurokracja nie zachęca do załatwiania spraw. Choć oczywiście, jak w wielu miejscach świata, bardzo liczy się tu czynnik ludzki. Zwłaszcza, gdy prawo pozostawia duże pole do interpretacji. Z tego też powodu może się okazać, że dwie osoby próbujące załatwić tą samą sprawę, będą mieć skrajnie różne doświadczenia. Na pewno nie pomaga fakt, że wymagania np. do uzyskania NIE (taki personalny numer identyfikacyjny) mogą się różnić względem różnych komisariatów na jednej wyspie.
Poza tym Wyspy Kanaryjskie to ciekawy twór. Z jednej strony Hiszpania, z drugiej autonomia, ale pod wieloma względami zależna od rządu hiszpańskiego. Niestety relacje obu rządów (hiszpańskiego i kanaryjskiego) nie są najlepsze więc zdarza się, że potrafią robić sobie pod górkę i w niektórych sprawach zdrowo namieszać. Tak na przykład było z wprowadzeniem wymogu posiadania negatywnego wyniku testu na COVID-19 u turystów odwiedzających Kanary.
Wyspy Kanaryjskie bały się napływu chorych, a jednocześnie chciały reanimować turystykę, która napędza gospodarkę wysp, więc chciały obowiązkowych testów. By móc wprowadzić wymóg testów na wjeździe, potrzebna była zgoda rządu hiszpańskiego. Sami nie mogli decydować o tym, czy kogoś wpuszczają, czy nie. Rząd Hiszpanii powiedział “nie”.
Skoro “Madryt” nie chciał współpracować, rząd Wysp Kanaryjskich postanowił zadziałać tam, gdzie prawo dawało im siłę sprawczą. Wprowadzony został wymóg posiadania wyniku testu PCR przy zameldowaniu w obiekcie noclegowym. Na warunki zameldowania mogli wpływać bez zgody “góry”. Pod naciskiem osób z kanaryjskiego sektora turystycznego rząd kanaryjski zezwolił na meldunek również z testem antygenowym. Chwilę później Hiszpania ogłosiła, że wprowadza obowiązek posiadania negatywnego wyniku testu (PCR) dla turystów przybywających z stref ryzyka na teren ich kraju drogą morską lub lądową, a więc dla wszystkich odwiedzających Kanary. Władze kanaryjskie próbowały wpłynąć w tej kwestii na rząd hiszpański, ale nic nie zdziałały, a przez różne deklaracje i plany pojawiające się w mediach, narosła dezinformacja.
Co warto zobaczyć na Gran Canarii, bardziej nieoczywistego?
Z całego serca polecamy położone na północnym-zachodzie wyspy miasteczko Agaete oraz jego okolice. Tuż obok znajdują się Playa de Guayedra i Barranco de Guayedra z pięknymi oceaniczno-górskimi pejzażami. Również tu zaczyna się kultowa, widokowa droga GC-200. Już pierwsze kilometry dostarczą widoki na ocean i potężne klify, a przy odrobinie szczęścia ukaże się również Teneryfa i górujący nad nią wulkan Teide.
Szukając jednak totalnie nieoczywistych miejsc skierowalibyśmy się kawałek dalej na północny-wschód od Agaete, gdzie znajduje się góra, której zbocza porasta miasteczko Galdar. Można z niej obserwować przepiękne zachody słońca.
Kolejną perełką na tej liście jest Charco de Las Palomas. Charcos to zagłębienia skalne, w których podczas przypływu zbiera się woda. W większych można nawet pływać, a mniejsze traktować raczej jak piękną atrakcję i miejsce do wypoczynku. Charco de Las Palomas zalicza się do tej drugiej kategorii i dodatkowo jest bardzo mało popularne. Wpływ na to ma też położenie – trudno trafić na nie przypadkiem, a północna lokalizacja sprawia, że dociera tu mało turystów.
Czas na nieoczywisty trekking. Do bardzo ciekawych należy trasa wiodąca przez Barranco Hondo i prowadząca do Arco del Coronadero, czyli największego naturalnego łuku skalnego na wyspie. Gdyby on sam w sobie nie był wystarczającą atrakcją, trasa w jednym miejscu przebiega przez długi, wąski tunel, wydrążony w górze.
Na koniec zostawiamy plażę Güi Güi. Jest to piękna, dzika plaża, która ma swój dodatkowy urok w postaci wysiłku, jaki trzeba włożyć aby ją zobaczyć. Dotarcie na Güi Güi wymaga pokonania wymagającej trasy, której suma podejść (pokonując ją w obie strony) wynosi około 1000 m. Warto!
A co je się na Wyspach Kanaryjskich? Czy istnieją tradycyjne potrawy, nie do końca związane z Hiszpanią kontynentalną?
Pierwsze, co przychodzi nam na myśl to papas arrugadas, czyli specjalne, niewielkie ziemniaki gotowane z dużą ilością soli aż do wygotowania wody. Tak przygotowane ziemniaki zyskują “solną koszulkę” i podawane są z lokalnymi sosami (mojo rojo lub mojo verde).
Kolejnym przykładem będzie może nie tyle potrawa, co lokalny składnik, jakim jest gofio. Co to takiego? Gofio to rodzaj mąki, który charakteryzuje się tym, że kukurydza lub ziana zbóż, użyte do jej wytworzenia, są prażone przed zmieleniem. Używana jest ona do wielu potraw zarówno jako część bazowa, jak i dodatek. Na bazie gofio jedliśmy np. naleśniki, ale mieliśmy też okazję próbować lodów z posypką gofio 😉
A na koniec deser, z którego ucieszą się wszyscy, którzy kochają bezy. Suspiros de Moya, wywodzące się górskiego miasteczka Moya na Gran Canarii, to właśnie lokalna odmiana bezy.
A jeśli chodzi o styl życia i kuchnię, ciekawa czy już wprowadziliście coś kanaryjskiego do swojego domu?
Przede wszystkim najbardziej kanaryjską rzeczą, jaką wprowadziliśmy do swojego domu jest… sam dom 😉 Aktualnie mieszkamy w tradycyjnym, ponad 150-letnim domu, który uwielbiamy, bo ma bardzo wiele przestrzeni do spędzania czasu na świeżym powietrzu. W skład tego wchodzą nie tylko tarasy, ale i części takie jak coś, co w Polsce nazwiemy przedpokojem czy korytarzem. Nawet schody między kondygnacjami nie są zabudowane w czterech ścianach.
Ponadto próbujemy uczyć się tego codziennego luzu, jakim emanują Kanaryjczycy i to jest coś, czym przede wszystkim chcielibyśmy przesiąknąć na dobre.
Kuchenne rewolucje natomiast nie przypadły nam do gustu. Próbowaliśmy robić lokalne potrawy jak np. papas arrugadas, czy naleśniki z gofio, ale nie przyjęły się w jadłospisie. Niestety, lokalne potrawy nie mogą się dla nas równać z kuchniami Peru czy Indonezji. Niemniej regularnie korzystamy z dostępu do pysznego awokado i taniego, a bardzo dobrego wina 😉
Czy są rzeczy, które lepiej wiedzieć przed przeprowadzką na Wyspy Kanaryjskie?
Przede wszystkim warto wiedzieć, że Wysp Kanaryjskich jest osiem, a każda z nich ma co innego do zaoferowania. Różnią się nie tylko wielkością, ale też stopniem turystyki, cenami czy nawet przyrodą i klimatem. Wyspy położone na zachodzie są bardziej narażone na burze docierające znad oceanu, wschodnie natomiast mocniej doświadczają calimy, czyli zjawiska kiedy mocny wiatr nawiewa piasek z Sahary, który zwykle utrzymuje się w powietrzu przez kilka dni.
Przed podjęciem decyzji, na której z wysp zamieszkać, warto jest przyjechać i poznać je nico lepiej, lub przynajmniej zrobić dobry research.
Ile kosztuje życie na Gran Canarii?
Koszty życia są tu wypadkową trzech podstawowych czynników – lokalizacji mieszkania, standardu życia (w tym częstotliwości jedzenia na mieście) oraz sklepów, w których robi się codzienne zakupy.
Odwiedzając Gran Canarię po raz pierwszy (na początku 2019 roku) za niespełna miesiąc życia dwóch osób zapłaciliśmy 1600 EUR. Dokładne wyliczenie kosztów naszego ówczesnego pobytu znajdują się tu 👉 Koszty życia na Gran Canarii. W tym konkretnym przypadku łączna kwota była zdominowana przez jeden koszt – wynajem mieszkania w Las Palmas, tuż przy plaży Las Canteras. Zapłaciliśmy za nie 1000 EUR, a 600 EUR pokryło całe nasze pozostałe koszty życia.
Aktualnie, na początku 2021 roku, gdy turystów na wyspie jest mniej, ceny mieszkań poszły mocno w dół. Dzięki temu byliśmy w stanie wynająć najpierw mieszkanie na południu wyspy za 850 EUR/miesiąc, a obecnie za dom Agaete płacimy 550 EUR/miesiąc. Trzeba mieć jednak świadomość, że nawet na dzisiejsze standardy, 550 EUR/miesiąc to bardzo okazyjna i rzadko spotykana cena.
Po podsumowaniu wszystkich kosztów (w tym m.in. jedzenia, komunikacji publicznej czy okazjonalnego wynajmu samochodu), to mieszkając na południu (Maspalomas) wydawaliśmy miesięcznie ok. 1300 EUR. W Agaete kwota ta wyniosła znacznie mniej, bo ok. 1000 EUR, choć jest mocno zależna od tego, czy w jedzenie zaopatrujemy się w lokalnym sklepie SPAR, czy jeździmy do innego miasta zrobić zakupy w wielkopowierzchniowych marketach. Najtaniej wychodzi kupowanie w Lidlu, Mercadonie, Hiperdino oraz Alcampo. Ceny w tych miejscach potrafią być o 20-40% niższe, niż w mniejszych sklepach.
Każde miejsce ma dwie strony medalu. Co Was denerwuje w raju?
Najmocniej denerwuje nas wiatr 😅 Nie jesteśmy również fanami tłumów turystów na południu, a zwłaszcza tych jednostek, którym brak podstawowych zasad kultury.
A tak serio, to żyjąc tu na stałe trudne mogłyby się okazać omawiana wcześniej biurokracja oraz… zbyt chillowe podejście do życia lokalnych. Ten codzienny chill jest świetny jako ogólna życiowa filozofia, ale przestaje być super, gdy trzeba coś załatwić. Gdy umawiasz się z hydraulikiem, ale on dzień po dniu przekłada termin wizyty, to może okazać się naprawdę baaardzo uciążliwe. Zwłaszcza, gdy już kolejny dzień nie masz wody 😉
Nieterminowość nie jest tu oczywiście zasadą, ale trzeba się z nią liczyć.
Czy Gran Canaria to Wasze miejsce na Ziemi?
Przez większość czasu w podróży dookoła świata tak nam się wydawało. Mimo, że Gran Canaria była naszym pierwszym przystankiem, a w dalszej trasie doświadczyliśmy cudownych i niezwykłych miejsc, myślami często wracaliśmy na GC.
Okazało się jednak, że jesteśmy ludźmi drogi. Czujemy potrzebę bycia w trasie i częstej zmiany miejsca, które możemy nazywać “domem”. Gran Canaria jest bardzo bliska naszym serduszkom, jednak na razie nie potrafimy nigdzie zamieszkać na stałe. Chcieliśmy więc pomieszkać tu przez kilka miesięcy (to bardzo długo w jednym miejscu jak na nas 😅), dobrze poznać tę wyspę, a później znów wyruszyć przed siebie. Pobyt trochę wydłużyły nam prace nad książką “Z biletem w jedną stronę. Jak przygotować się do podróży” ( koniecznie sprawdź http://zbiletemwjednastrone.pl/), które przykuły nas do komputerów i spowolniły poznawanie Gran Canarii. Poświęcenie było tego warte! Wierzymy, że ten poradnik ułatwi życie każdego, kto, podobnie jak my kilka lat temu, wymarzy sobie podróż dookoła świata, lub dowolną inną z biletem w jedną stronę.
Książka już jednak została wydana, a wyspa kryje przed nami coraz mniej tajemnic. To znak, że powoli zbliża się czas, by ruszać dalej.
Jak żyje się na Gran Canarii? Namiary na Anię i Grześka
Na Wyspach Kanaryjskich spędziliśmy kilka urlopów, a Gran Canaria to piękne miejsce. Może i my kiedyś wrócimy tam na dłużej? Ania i Grzesiek po prostu włączyli tęsknotę za takim życiem w moim sercu!
Jeśli i Ty chcesz dowiedzieć się więcej o życiu na Gran Canarii, koniecznie sprawdź poznajgrancanarie.pl i Instagram Ani i Grześka.
Kolejne rozmowy z inspirującymi podróżnikami i podróżniczkami- już niedługo. Jeśli macie swoje typy, piszcie w komentarzach.
Inne z tej serii:
- Jak wygląda życie w Norwegii?
- Życie w Niemczech
- Jak się żyje na Malcie?
- Życie w Nowej Zelandii
- Jak się żyje w Serbii?
- Życie w Algierii
- Jak się żyje w Wielkiej Brytanii?
Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:
Instagram: @ewelina.gac
Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata
Gran Canaria to miejsce, w które koniecznie muszę się wybrać. Z tego co pamiętam to chyba są tam fajne warunki na surfowanie? :>
Chyba tak, niestety nie jestem w temacie!
Fajnie! Czasem chodzi mi po głowie wyjechanie do innego kraju i spróbowania życia z całą rodziną. Musielibyśmy przenieść ze sobą nasze zawody, ale jest to kuszące:)
Zawsze mnie zastanawiało, jak to jest żyć w miejscu, w którym zwykle przebywam tylko na urlopie. Gran Canaria jest cudowna i chętnie też bym pomieszkała tam kilka zimowych miesięcy, bo słońce jest tam nie do przecenienia 🙂 Po tym wywiadzie wróciły wspomnienia i chęć powrotu na Gran Canarię lub poznanie innej z Wysp Kanaryjskich…
Czuję ten klimat, bo sam mieszkam na Lazurowym Wybrzeżu. Słońca nie brakuje, czas jak w Polsce. Plusem jest lepsza waluta na koncie 😛
Miałam też plany wyjazdu, ale na Martynike. Ostatecznie wygrał strach, czy się uda utrzymać. Mam o tyle trudniej, że jest że mną trójka dzieci. Jest to spora odpowiedzialność.
Rodzinko, Canaria to UE, Martynika to Afryka. Martynika się tylko tak pięknie nazywa. A przynależność do francyji to tylko wielka zmyłka. Zacznij i skończ na Kanarach…
Uwielbiam Wyspy. Najlepiej wspominam wakacje 2000-2010 kiedy pracowałam na wyspach jako Skipperka i zarabiałam niebotyczne pieniądze na luksusowych jachtach :D. Pływałam między wyspami i zwiedziłam wszystkie. Na żadnej nie żyłam, bo żyłam na morzu, ale GC jest piękna!
Pełny relaks w środku zimy. Choć trochę za chłodno na kąpiel w morzu, i plaże takie skąpawe. Trzeba się sporo oszukać, żeby znaleźć na wpół przyzwoitą. Na górze mają obserwatorium prowadzone przez nację adolfa. Można poobserwować niebo, ale mnie nie wpuścili, bo się trzeba wpierw zapisać. Z wyprzedzeniem. Cappuccino, z widokiem i szumem fal można pić godzinę, easy – normalnie zajmuje mi to półtorej minuty. Po trzech dniach wpada się w powolną rutynę, po piątym w nudę. Siódmego się wyjeżdża…