„A może wyjadę na Erasmusa?”– takie pytanie zadał sobie chyba każdy student w trakcie studiów. Zaledwie niewielka część z tych, która zadała sobie te proste pytanie mogła później powiedzieć: I’M SORRY, I’M AN ERASMUS! Na Erasmusa możemy wyjechać zarówno na praktyki, jak i na studia.
W ostatnich latach ten czas ma dla mnie szczególne znaczenie. Od lutego bowiem zaczyna się letni semestr na większości uniwersytetów na całym świecie. I tak w roku 2014 rozpoczęłam swoją przygodę Erasmus na Uniwersytecie Mersin w Turcji, w roku 2015 w Patras w Grecji, a i w tym ledwo rozpoczynającym się roku- w czeskiej Pradze. Jesienno-zimową porą najczęściej wracam wspomnieniami do moich Erasmusowych wyjazdów.
Dlaczego Erasmus, dlaczego warto? O tym poniżej.
Spis treści
Dlaczego Erasmus?
Wyjazd na program Erasmus (teraz Erasmus+) jest świetną szansą rozwoju swoich umiejętności i nie chodzi tutaj jedynie o studia. Zajęcia na Erasmusie wyglądają różnie, a czasem zdarza się, że nie wyglądają w ogóle. Mimo wszystko, po paru miesiącach nasz angielski zwykle ulega poprawie. Niektórzy w pół roku są w stanie opanować nowy język obcy. Ale nie zapominajmy! Ten wyjazd to po pierwsze nowe znajomości, a czasem przyjaźnie. Erasmus jest kolorowy na zdjęciach z Hiszpanii, egzotyczny na zdjęciach z Turcji i taki mroźny w Skandynawii. Posty na Facebook’u mówią o niekończącej się zabawie, podróżach, o tym o czym i my i inni zawsze marzyliśmy. A śniliśmy o wielkiej wolności, gdzie nikt nie musi nagle chodzić do kościoła (jeśli nie chce), pomagać w domu, pracować.
Jednak Erasmus to nie tylko zabawa, bo to od Erasmusa zaczyna się zmiana wewnętrzna, to tu często po raz pierwszy czujemy się samotni i skazani tylko na siebie. Nawet jeśli w podróż wyruszamy z przyjacielem, może okazać się, że tak naprawdę mamy inne zainteresowania, albo mniej/ więcej pieniędzy i akurat nie możemy wyjść na imprezę albo polecieć na Maderę. Już wiemy, że dobra matematyka to stara matematyka i jeśli liczyć to tylko na siebie. Samotność nie jest sama w sobie zła, to dzięki niej możemy zweryfikować nasze plany, dowiedzieć się czego naprawdę w życiu chcemy (albo i nie). Na własnej skórze możemy się przekonać, że studia z ludźmi z innych krajów są nie tylko okazją do nawiązania znajomości, ale też możliwością poznania odmiennych kultur i przemyślenia czy ich przekonania są zgodne z naszymi.
Myślisz o wyjeździe z Polski?
Jeśli rozważasz emigrację i poszukujesz rzetelnych informacji, które pomogą Ci w podjęciu decyzji, mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Przygotowałam poradnik na ten temat, zgromadziłam w nim praktyczne wskazówki i wywiady z emigrantami z różnych krajów. Dzięki tej książce, krok po kroku, możesz przygotować się do życia w nowym kraju. Sprawdź
Na kodewelinagacotrzymasz 30% zniżki zarówno na wersję papierową, jak i e-booka na stronie wydawnictwa Pascal
Gdzie możemy wyjechać na program Erasmus?
Teoretycznie możemy wyjechać wszędzie, ale tak naprawdę każda z uczelni wyższych dysponuje listą z której możemy wybrać miejsce naszego Erasmusa. Jeśli chodzi o podpisanie umów we własnym zakresie (dostępne m.in. na Politechnice Opolskiej) musimy działać dość szybko: często podpisywanie umowy ma miejsce w jednym roku akademickim, a dopiero od kolejnego możemy wyjechać- przynajmniej tak jest we Włoszech, które od zawsze były moim marzeniem. I z tego właśnie powodu marzenie musiałam przenieść w czasie. W każdym razie: mamy masę uczelni do wyboru w zależności od tego czego chcemy od naszego wyjazdu: ciepła i słońca, uczelni z wymaganiami, dobrego jedzenia, gór, morza czy miejsca niedaleko domu. Gwarantuję, że czego byśmy nie wybrali, żałować nie będziemy.
Uwaga co do wyboru: może się zdarzyć, że nasza wymarzona Hiszpania ma już wszystkie miejsca zajęte, wtedy nie płaczmy z tego powodu, tylko dajmy się porwać w wir przygodzie. Sama jak składałam na swojego pierwszego Erasmusa byłam bardzo zawiedziona: okazało się, że wszystkie z trzech uczelni albo nie przyjmują już studentów z naszego wydziału, albo przyjmują tylko studentów z wyższych lat. Tamtego roku zostałam w Polsce i dopiero na kolejnej rekrutacji wybrałam dwa zupełnie różne miejsca:
- Almeria w Hiszpanii
- Mersin w Turcji
Wtedy obiecałam sobie, że nie zniechęcę się jeśli coś nie pójdzie po mojej myśli. Na naszej uczelni opinie dotyczące Almerii nie były zbyt pochlebne (mówiło się, że często są problemy z zaliczeniem), więc siłą rzeczy wybrałam Mersin. I tak zaczęły się moje przygotowania do pierwszego poważnego wyjazdu.
Kalkulacja programu Erasmus+
Na każdy z wyjazdów dostaniemy grant, który teoretycznie pomoże nam wyrównać różnice pomiędzy naszym krajem, a krajem docelowym programu. Niestety, nie do końca to działa tak jak powinno, przykładowo do Czech dostaniemy tyle samo grantu co do Niemiec, gdzie poziom życia jednak się różni. Jednak pieniądze z grantu mają nas zachęcić i ułatwić pobyt za granicą, a nie w całości go pokryć, chociaż i tak może się zdarzyć. W Polsce też musimy za coś żyć i nikt nam za to, że studiujemy nie płaci (oczywiście nie licząc stypendiów). Przykładowe koszty życia możemy porównać między innymi przez numbeo.com
Zależnie od państwa w którym się znajdziemy będziemy dostawać grant: 300, 400 lub 500 euro. Obecnie Erasmus rozlicza się w formie dniowej. A więc jeśli przyjedziemy spóźnieni, prawdopodobnie będziemy oddawać pieniądze (adekwatnie do spóźnienia). Ważne jest to, żeby daty na formularzu pokrywały się z tymi, które są w umowie, a przynajmniej, żeby pokrywała się ilość dni wyjazdu.
UWAGA! Nie zapominajmy, że miasto miastu nierówne i inne ceny będą nas obowiązywać w miejscowościach turystycznych, a jeszcze inne na uboczu cywilizacji.
Mieszkanie czy akademik?
Ta kwestia jest bardzo indywidualna: to co wybierzemy zależy od naszych preferencji oraz możliwości finansowych. Czasem po prostu łatwiej jest zarezerwować akademik i nie martwić się o nic. W moim przypadku w Mersin miałam wynajęty pokój, w Patras można było mieszkać w akademiku, w Pradze natomiast postawiłam na samodzielność i wynajęliśmy kawalerkę.
Nie jestem wielką fanką akademika i nie za dobrze wspominam czas mieszkania w Grecji (nadal z drżeniem serca przypominam sobie czas kiedy ktoś wieczorem grał w piłkę nożną na korytarzu). Mały aneks kuchenny, brak możliwości zapraszania do siebie gości i szalony dozorca akademika Loukas- tego było już za wiele. Kosz tej nikłej przyjemności- 130 euro/ miesiąc w zeszłym semestrze, obecnie pokój jednoosobowy kosztuje 200 euro.
Co do wynajętego pokoju w Turcji- ceny wynajmu mieszkania dla nas, studentów Erasmusa były o wiele wyższe niż standardowe ceny w Mersin (wszystko załatwiała uczelnia). Płaciłam za pokój ok. 600 złotych, gdzie dwa lata temu była to kwota za którą w Mersin można było wynająć małą kawalerkę. Ale jak wiadomo, znalezienie mieszkania za granicą w przyzwoitej cenie, na krótki okres i do tego na odległość nieraz graniczy z cudem. Co do opłat -tutaj nimi zajmowali się chłopcy z którymi mieszkałam.
W Pradze za to razem z M. wynajęliśmy małe mieszkanie w cenie 10 000 koron czeskich (1650 zł wraz z opłatami i internetem). Moim zdaniem nie ma tu żadnego porównania do kwoty ponad 7 000 czk ( czyli ok. 1200 zł) którą zapłacilibyśmy za pokój w akademiku. Mieszkanie wynajęliśmy przez Airbnb i okazało się (chyba cudem!) tańsze niż większość ofert które znaleźliśmy na popularnych czeskich stronach z wynajmem.
Przygotowanie do wyjazdu na Erasmusa
Jak w końcu zdecydujemy się, że chyba warto, a po rozmowie kwalifikacyjnej okaże się, że chyba pojedziemy nie zostaje nam nic innego jak przygotować się do wyjazdu. Wątpliwości, że pojedziemy mogą nas męczyć, aż do momentu w którym postawimy pierwszy krok w docelowym kraju. Jeśli lecimy samolotem, nasz bagaż jest zazwyczaj ograniczony do około 20 kilo plus bagaż podręczny. Oczywiście, krążą legendy o ludziach, którzy z tylko podręcznym polecieli na Erasmusa, ale przysięgam, nie wiem jak im się udało. Jednak wyjazd to nie tylko spakowanie się. Osobiście polecam przygotować sobie listę spraw do załatwienia, np.:
- Załatwić sprawy na uczelni, takie jak sesja, a jeśli zaraz po Erasmusie czeka nas obrona- wtedy czeka nas dodatkowa rozmowa z promotorem (o tym jak zamierzamy pisać pracę oraz warunki obrony).
- Domknąć sprawy domowe czy mieszkaniowe (rezygnacja z wynajętego pokoju, mieszkania czy uporządkowanie opłat i dokumentów jeśli chodzi o nasze własne).
- Kupić bilet na samolot, autobus czy pociąg. Albo zaplanować trasę samochodem.
- Otworzyć konto walutowe, ponieważ grant jest wypłacany w euro. Jeśli w kraju docelowym nie ma euro, zastanówmy się jak będzie nam taniej z wypłatami- porównajmy oferty banków albo zastanówmy się nad przywiezieniem części pieniędzy w gotówce.
- Wyrobić ubezpieczenie w NFZ, bo na terenie Unii Europejskiej obowiązuje EKUZ. Poza granicami UE musimy zakupić dodatkowe.
- Pożegnać się z rodziną, znajomymi, bo nie wiadomo, kiedy kolejny raz się spotkacie.
- Przygotować wcześniej wspomniany bagaż. O tym jak bezboleśnie spakować się na dłużej pisałam tutaj . Nie zapominajmy, że ubrania to zaledwie część naszego ekwipunku. Czasem musimy zabrać pościel czy akcesoria kuchenne.
- Warto przeliczyć miesięczny koszt pobytu za granicą- oczywiście mniej więcej. Z doświadczenia wiem, że koszt wyjazdu jest większy średnio od 20-50%, ale ta kwestia akurat zależy od osoby 🙂
Sama na Erasmusie – co wtedy?
Nikt z wydziału, ani z całej uczelni nie wybrał Mersin na swojego Erasmusa. Nie byłam tym jakoś szczególnie zmartwiona. Wtedy największym problemem dla mnie było to jak się spakować, bo to przecież inny klimat oraz z kim pojechać- bardzo nie chciałam zaczynać tej podróży sama.
Przeszukałam chyba cały Internet, a informacji o Mersin wcale nie było tak dużo jak na półtorej milionowe miasto. Pomocna okazała się giełda informacji Erasmusa, skąd wzięłam adresy e-mailowe do byłych studentów, żeby w końcu dowiedzieć się czegoś więcej o Mersin zanim tam dojadę. Teraz wiem, że nie było to konieczne, ale na tamten moment to wydawało mi się niezbędne. Dostałam odpowiedzi co warto ze sobą zabrać np. czapkę czy cieplejszą kurtkę, bo wieczory mogą być chłodniejsze. Z samej giełdy dowiedziałam się, że w Mersin ciężko z angielskim. Oprócz wywrócenia Internetu do góry nogami, dowiedziałam się kto ze mną jedzie i razem z dwójką Erasmusów z Polski zarezerwowałam bilet z Berlina do Adany na początek lutego.
Podróże na Erasmusie
Statystycznie rzecz biorąc, na Erasmusie odkrywamy więcej i częściej niż studiując w Polsce. Powodów jest wiele, ale po pierwsze do tego zachęca atmosfera, bo podróżuje praktycznie każdy. Zazwyczaj są to inne wycieczki, niż te wakacyjne, najczęściej organizujemy je albo z nowymi przyjaciółmi, albo z nieznaną grupą ludzi. Czy będzie to piknik w parku, wyjazd za miasto czy podbicie stolicy, tu pewni jesteśmy jednego: wydarzyć może się coś nieoczekiwanego. Coś, co wspominać będziemy przez długi, długi czas. Jako, że jestem w dość sentymentalnym nastroju, wrócę do moich Erasmusowych podróży.
Wyjazd nr 1, czyli nadmorskie Mersin w Turcji
Erasmus w Turcji to po pierwsze zetknięcie się z inną kulturą, religią i ludźmi. Możemy się wiele dowiedzieć nie tylko o tym jakie są zwyczaje na Bliskim Wschodzie, ale też zaobserwować, że równie mocno celebrujemy swoje tradycje i nie tak wiele nas dzieli, co łączy. Po Turcji nie podróżowałam tak dużo, jakbym chciała, ale udało mi się zwiedzić część ważnych dla mnie atrakcji: Ankarę, Efez, Giazantep, czy Pamukkale. Co do zwiedzania atrakcji w Mersin i jego okolicach: tu autobus dojeżdża do praktycznie wszystkich ciekawych miejsc, więc wypady bez samochodu to nic skomplikowanego.
Wyjazd nr 2, czyli Patras na Półwyspie Peloponez
Istnieje pogłoska, że Erasmusi więcej podróżują, niż się uczą. I tak było w moim przypadku, bo zajęcia na wydziale ekonomicznym składały się jedynie z projektów. Dzięki temu kwiecień kojarzy mi się romantycznymi podróżami, kiedy bilety wzdłuż Grecji były zaskakująco niedrogie, a dobry nocleg kosztował połowę tego co w sezonie. Wiem już, że w maju pogoda na Cyprze rozpieszcza na tyle, że wracam tam w 2018. Poza podróżami, moje dni wyglądały typowo grecko: poranna kawa z dziewczynami, trwająca często do południa, zawsze grecki obiad i kolejna kawa… 🙂
Wyjazd nr 3, czyli Praga, oczywiście ta czeska
Studiowanie w Pradze, która znajduje się jakieś cztery godziny od mojego domu okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie dość, samo miasto można zwiedzać miesiącami, to zamki w Czechach były moim głównym celem. W Czechach pierwszym wyzwaniem okazało się nauczenie słów zwanych fałszywymi przyjaciółmi, tj. wyrazów, które zarówno w języku polskim, jak i czeskim przybierają bardzo podobne lub takie samo brzmienie, a znaczą coś zupełnie odwrotnego, np.
polska truskawka to po czesku jahoda,
polska jagoda to po czesku borůvka,
a polska borówka czeska brusinka.
Można się pogubić, prawda?
Erasmus – czy warto?
Tak, tak wróciłabym na Erasmusa choćby zaraz. Najlepiej do południowej Hiszpanii (lub na którąś kanaryjską wyspę), albo do Włoch. A wy gdzie najchętniej wyjechalibyście na kolejne pół roku, gdybyście mieli taką możliwość? Macie jakieś swoje upatrzone miejsca, czy raczej szukalibyście inspiracji na stronach o najlepszych miastach na Erasmusa?
więcej we wpisach:
Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:
Instagram: @ewelina.gac
Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata
Też wyjeżdżałam na Erasmusa w lutym i myślę, czy tego noe powtórzyć 🙂 wszystko co piszesz jest prawdą – Erasmus to początek życiowej zmiany 🙂 potem już ciężko usiedzieć na miejscu 🙂
Życzę powodzenia,
Iga
A więc trzymam kciuki za kolejny wyjazd, a w wolnej chwili z chęcią zajrzę na Twojego bloga! Pozdrawiam
ja w październiku zacząłem swoje erasmusowe życie 😀 rok w Portugalii! ale twojej Turcji, Grecji a teraz Czech – chyba nikt nie pobije 🙂
My właśnie kończymy pisanie wniosku. Jako nauczyciele mamy trochę inne wymagania, ale mam nadzieję, że się uda imw wakacje wyjadę na kurs językowy.
Mam nadzieję, że również dla nauczycieli będzie to świetnie spędzony czas i wkrótce o wyjeździe przeczytam u Ciebie na blogu!
Zastanawiam się intensywnie nad Erasmusem, ale obawiam się, że ze swoim talentem językowo-lokalizacyjnym trafiłabym na drugi koniec Europy 🙂 Ale im więcej czytam tym bardziej chcę 😀
Trzymam kciuki! Jestem pewna, że dałabyś sobie radę 🙂
Właśnie 29 września lecę z Erasmusem do Lizbony na praktyki zawodowe. Jestem strasznie ciekawa jak to się wszystko potoczy. Twój post jest bardzo pomocny.
Pozdrawiam ^^
Super! Trzymam mocno kciuki!