A jakby tak zamieszkać na Karaibach? Wieść sielskie życie na wyspie, nie martwić się o pogodę, tylko czerpać z życia pełnymi garściami? Brzmi jak marzenie, prawda?
Jeśli zastanawialiście się jak żyje się na Karaibach, a dokładniej – na Barbadosie, koniecznie przeczytajcie rozmowę z Moniką Potaczek, która dość spontanicznie zamieszkała na tej pięknej wyspie.
Dziś Monika opowie jak wygląda codzienne życie na Barbadosie, dowiecie się czy życie tam jest drogie i ile tak właściwie kosztuje życie na Karaibach. Nie będzie tylko o tym co piękne – bowiem ten raj ma swoje minusy. Jakie? O tym w artykule.
Spis treści
- 1 Pewnie wiele razy słyszałaś to pytanie, ale dlaczego przeprowadziłaś się na Barbados?
- 2 Jak wygląda życie na Barbadosie?
- 3 Czy jest to typowa, brytyjska wyspa czy może czuć w niej karaibskiego ducha?
- 4 Gdzie można pracować na Barbadosie?
- 5 Czy życie na Barbadosie jest drogie? Ile kosztuje życie na Karaibach?
- 6 Co najbardziej zaskoczyło Cię na Barbadosie?
- 7 Każde miejsce ma dwie strony medalu. Czy było coś nie do zniesienia w raju?
- 8 Minusy życia na Barbadosie
- 9 Czy są rzeczy, na które lepiej się przygotować przed wyjazdem na Barbados?
- 10 Co warto wiedzieć o Barbadosie?
- 11 Co warto zobaczyć na Barbadosie?
- 12 Co się je na Barbadosie? Jak wygląda lokalna kuchnia?
- 13 Formalności na Barbadosie. Jak wyglądają sprawy związane z wizą itd.?
- 14 Jak się żyje na Barbadosie? Namiary na Monikę
Pewnie wiele razy słyszałaś to pytanie, ale dlaczego przeprowadziłaś się na Barbados?
Było to kompletnie nieplanowane. Polecieliśmy na 11 dni na wakacje, a zostaliśmy 5 miesięcy. Po tygodniu na wyspie tak nam się spodobało, że postanowiliśmy przedłużyć pobyt o kilka dni. W te kilka dni cały świat się zmienił. Zaczęła się cała pandemiczna historia i utknęliśmy na wyspie, ale absolutnie nam to nie przeszkadzało.
Jak wygląda życie na Barbadosie?
Barbadończycy potrafią cieszyć się chwilą i zatrzymać. Często widać, że po prostu siedzą na swojej werandzie i obserwują co się dzieje dookoła nich. Nie muszą gonić, ciągle czegoś robić i nie potrzebują produktywnego spędzania dnia. Wystarczy im krzesło i weranda. Widać też ten spokój i brak pośpiechu np. w obsłudze klienta.
Życie na Barbadosie w miejscu w którym mieszkaliśmy skupione było przy plaży. Wiele osób wcześnie rano, przed pracą, szkołą czy popołudniowym upałem przychodziło chwilę popływać lub posiedzieć w wodzie.
Przy większych miastach lub miasteczkach Barbadosu jest bogate życie nocne, wiele klubów, barów i restauracji. Wieczorami każde krzesło było zajęte, Barbadończycy i mieszkający tam ekspaci siedzieli, rozmawiali i jedli smażoną rybę.
Warto też wspomnieć, że ludzie na wyspie są bardzo pomocni, życzliwi, otwarci, kulturalni i przyjaźni. Zdarzały się sytuacje, gdy ktoś oferował nam swoją pomoc, np. gdy zepsuł nam się samochód. Większość nieznajomych witała się z nami gdy ich mijaliśmy np. na parkingu supermarketu lub na plaży. Kilka naszych znajomości zrodziło się właśnie z takich przypadkowych spotkań i pozdrowień.
Myślisz o wyjeździe z Polski?
Jeśli rozważasz emigrację i poszukujesz rzetelnych informacji, które pomogą Ci w podjęciu decyzji, mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Przygotowałam poradnik na ten temat, zgromadziłam w nim praktyczne wskazówki i wywiady z emigrantami z różnych krajów. Dzięki tej książce, krok po kroku, możesz przygotować się do życia w nowym kraju. Sprawdź
Na kodewelinagacotrzymasz 30% zniżki zarówno na wersję papierową, jak i e-booka na stronie wydawnictwa Pascal
Czy jest to typowa, brytyjska wyspa czy może czuć w niej karaibskiego ducha?
Zdecydowanie karaibski duch. Pojedyncze elementy przypominają, że jest to wyspa brytyjska – ruch lewostronny czy nazwy ulic i rejonów wyspy. Nawet waluta się nie zgadza, bo na Barbadosie funkcjonuje dolar barbadoski i dolar amerykański.
Gdzie można pracować na Barbadosie?
Nie szukałam pracy na Barbadosie, więc nie znam tego tematu za dobrze. Barbados opiera swoją gospodarkę głównie na turystyce, więc wydaje mi się, że pracę można znaleźć w hotelach, restauracjach oraz barach. Jeśli ma się jakieś dodatkowe umiejętności, np. jesteś świetnym pływakiem albo surferem to możesz dawać lekcje prywatne lub grupowe.
Poza tym jak w każdym miejscu na ziemi mamy kawiarnie, supermarkety, stacje benzynowe, przychodnie lekarskie i inne biznesy, także prowadzone przez ludzi, którzy przeprowadzili się na Barbados z innych krajów.
Czy życie na Barbadosie jest drogie? Ile kosztuje życie na Karaibach?
Tak, jest drogo. Przede wszystkim jeśli chcemy jeść zdrowo, świeże warzywa i owoce. Żywność jest importowana, niewiele się uprawia, bo głównie trzcinę cukrową, trochę warzyw takich jak okra, ziemniaki, sałatę czy ogórki oraz niektóre owoce jak np. mango. W supermarketach przeważa dieta amerykańska, czyli słone lub słodkie niezdrowe przekąski, gotowe dania i sztuczne ciasta lub pieczywa. Takie jedzenie będzie tańsze, ale wiadomo, czym grozi jego długotrwałe spożywanie.
Koszty życia dużo zależą od tego gdzie chcemy żyć, czy w mieście czy poza nim, czy w pokoju, mieszkaniu czy w domu z ogrodem. Budżet zwiększa też posiadanie czy wynajem auta, które daje możliwość wygodniej i szybciej poruszać się po wyspie.
Myślę, że koszt życia na średnim poziomie ze zdrową dietą, samochodem, domem, ze sporadycznymi wyjściami do restauracji i korzystając od czasu do czasu z atrakcji turystycznych to na dwie osoby około 2500 dolarów amerykańskich.
Co najbardziej zaskoczyło Cię na Barbadosie?
Zaskoczyło mnie, że normą w domach są kraty w oknach. Na Barbadosie jest bardzo bezpiecznie poza Bridgetown, gdzie zdarzają się porachunki gangów i jakieś strzelaniny, ale głównie dotyka to osób uwikłanych w gangi. Nie ma raczej napadów na turystów czy rabunków z bronią. Ale kraty w oknach chronią przed czymś innym. To zapobieganie włamaniom dokonywanym przez … małpy. Tak. Małpy potrafią wejść do domu, na taras lub do ogródka i zabrać co im się podoba. Oczywiście lubią jedzenie, ale nie tylko. Nam małpa z podjazdu ukradła smycz, którą przyczepia się do deski surfingowej.
Poza tym zaskoczyła mnie cyfryzacja na wyspie. Cyfrowe wyświetlacze cen w marketach zamiast papierowych naklejek, obsługa online na lotnisku i bardzo szybki internet, bo bez znaczenia w jakim miejscu wyspy jesteś, prawie zawsze masz zasięg LTE. Prawie każdy biznes, bez znaczenia czym się zajmuje, czy to apteka, czy piekarnia czy restauracja, jako główną formę kontaktu podają WhatsAppa.
Bardzo zaskakujące było również, że auta ciągle na siebie trąbią. Jest to dźwięk, który słyszysz na wyspie praktycznie ciągle. Klaksony są używane, aby kogoś pozdrowić, podziękować mu lub puścić go w ruchu ulicznym. Bardzo się do tego przyzwyczailiśmy. Uważamy, że jakkolwiek głośny, jest to prosty i fajny sposób, aby powiedzieć komuś cześć lub podziękować za uprzejmość na drodze. Po powrocie do Polski bardzo nam tego brakowało. Włączanie świateł awaryjnych wydaje się takie pracochłonne.
Każde miejsce ma dwie strony medalu. Czy było coś nie do zniesienia w raju?
Nie do zniesienia to bardzo duże słowo. Były rzeczy, które bywały uciążliwe i na dłuższą metę mogłyby nam sprawiać sporo niedogodności.
Do tych rzeczy należą np. zakupy przez internet. Taka forma zamawiania towarów praktycznie nie istnieje. Jeśli chcesz zamówić coś ze Stanów lub Europy to najlepiej kupić to online z dostawą do bliskich lub znajomych na miejscu i oni zbierając wszystkie te rzeczy wysyłają Ci wielką pakę np. kontenerem.
Bardzo przeszkadzała nam na miejscu jakość jedzenia. Świeże warzywa i owoce jak już mówiłam były drogie i dodatkowo kiepskiej jakości. Tym uprawianym na miejscu także brakowało smaku. Ogórki były pełne pestek i w sumie bez znanego nam ogórkowego smaku. Importowana żywność zbierana była za wcześnie. Na przykład awokado zwykle było dostępne w sklepie tylko bardzo twarde i zielone. Często zanim dojrzało w domu już się zepsuło. Pieczywo, które znamy z Polski nie istnieje na Barbadosie. Wszędzie mamy sztuczne napompowane bułki i chleby tostowe w stylu amerykańskich. Bez znaczenia czy poszło się do marketu czy nawet do piekarni, wszędzie było to samo. Jakość jedzenia w restauracjach była przeciętna, w najlepszym wypadku poprawna nawet pomimo świetnych opinii innych klientów. Na Barbadosie nie ma jeszcze świadomości tego co jemy, więc trzeba bardzo uważać co wkłada się do koszyka i dokładnie czytać składy, bo zdarzają się różnie niespodzianki. Standardem jest cukier w produkcie, w którym nie powinno go być, mnóstwo konserwantów i barwników.
Minusy życia na Barbadosie
Minusem jest też środowisko naturalne. Barbados nie zachował swoich dżungli w porównaniu do innych wysp karaibskich. Wszystko zostało wykarczowane przez brytyjskich kolonizatorów pod plantacje trzciny cukrowej. Lasy, tereny zielone czy jakiekolwiek spacery w cieniu, do których jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce na Barbadosie są trudno dostępne. A przecież jest to tropikalna wyspa, gdzie cienia bardzo potrzeba. W mieście może znajdziemy mały park z trawą i paroma drzewami. W rejonach mniej zurbanizowanych są dostępne za wysoką opłatą małe pozostałości dżungli lub ogrody botaniczne. Ceny wstępu sięgają 15 dolarów amerykańskich od osoby. Amatorzy hikingu również nie będą usatysfakcjonowani naturą Barbadosu, ponieważ szlaków pieszych na wyspie praktycznie jest brak.
Warto powiedzieć też, że jeśli ktoś wybiera się na Barbados latem to musi się liczyć z przypływającymi na wyspę wodorostami. Jest ich bardzo dużo i kumulują się na plażach na całej wyspie. Niesprzątane wydzielają okropny zapach siarki. Bardzo trudno jest wtedy cieszyć się plażowym życiem, ponieważ często przez zapach i ich ilość nie da się w ogóle wejść do wody.
Czy są rzeczy, na które lepiej się przygotować przed wyjazdem na Barbados?
Tak, jest kilka takich rzeczy. Przede wszystkim słońce. Na Barbadosie jest bardzo mocne i szybko spala, łatwo jest nabawić się bolesnych oparzeń. Warto planować swój dzień w taki sposób, aby między 11-15 być w cieniu, na tarasie lub w domu. Jeśli chcemy się poopalać, to dozujmy sobie słońce i zaczynajmy od maksymalnie 10-15 minut pierwszego dnia i stopniowo zwiększajmy ten czas. Zdecydowanie warto zabrać ze sobą ubrania na długi rękaw, np. lnianą koszulę czy specjalny strój kąpielowy przeciw UV i oczywiście kremy z filtrem. Jest to bardzo ważne, bo dosłownie parę minut za długo w wodzie czy na spacerze może nam popsuć resztę pobytu.
Należy zwrócić uwagę na wilgotność powietrza i temperaturę w nocy. Na Barbadosie wilgotność jest wysoka, bo rzędu 70 procent, kiedy w Polsce latem mamy średnio około 40. Nie dla każdego taki poziom wilgotności będzie komfortowy. Podobnie jest z temperaturą w nocy, która zwykle nie spada poniżej 25 stopni. Niektóre osoby mogą mieć problem z zasypianiem i snem w takim cieple.
Poza tym, mieszkając nad Oceanem bryza morska wdziera się do domu i rzeczy metalowe szybko rdzewieją. Paski, guziki, sprzączki od torebek itp. Trzeba się przygotować na zniszczone elementy.
Warto powiedzieć też o wietrze. Na Barbadosie mocno wieje przez większą część roku. Ten wiatr zwykle jest przyjemny, bo doskonale chłodzi i nie czujemy dzięki temu, że jest tak gorąco. Ale jeśli ktoś nie lubi wiatru to musi się z tym liczyć, że na Barbadosie często wieje cały dzień i noc.
Co warto wiedzieć o Barbadosie?
Trzeba się przygotować na to, że Barbados to miejsce sportów wodnych, przede wszystkim takich jak surfing, windsurfing, kitesurfing, pływanie, snorkeling i nurkowanie. Woda na Barbadosie ma przez cały rok od 27 do 30 stopni. Jeśli nie lubimy takich aktywności, to może być nam ciężko zorganizować sobie dzień i znaleźć jakieś rozrywki.
Na wyspie mówi się po angielsku, ale lokalny akcent jest bardzo specyficzny i trudny do zrozumienia. Nie zniechęcajmy się pierwszymi interakcjami z lokalnymi, tylko spróbujmy się wsłuchać w ich dialekt.
Poza tym będąc w tropikalnym miejscu zawsze trzeba być gotowym na stworzenia, które tam żyją. Uważajmy na plażach w wodzie na jeżowce (urchins), szkaradnice (stonefish) oraz ognice pstre (lionfish). W domu dokładnie sprawdzajmy ubrania, bo lubią się w nich chować pareczniki (centipedes), takie szczypiące stonogi.
Co warto zobaczyć na Barbadosie?
Barbados to mała wyspa, nie ma tam dziesiątek must-visit miejsc do odhaczenia.
Powiedziałabym, że Barbados ma trzy strefy: karaibska strona gdzie są hotele, lokale, plaże z leżakami i jest bardziej turystycznie. Mamy tam piękną i spokojną wodę, np. plaża Heywoods. Druga strefa to północ i wschód, które mają dosyć kiepską infrastrukturę: dziurawe drogi, niewiele noclegów i restauracji. Jest to dziksza część wyspy, bardziej zaniedbana, ale ma cudowny otwarty ocean, który często wyrzuca na plaże Bathsheba różne skarby jak muszle czy skorupiaki. Trzecia strefa to trochę mniej turystyczne niż karaibska strona południe, gdzie skupiają się szkoły surfingu, windsurfingu i kitesurfingu.
Osobiście polecam naukę surfingu u Bodie’ego na Freights Bay. Jest to spokojne miejsce z piękną wodą i pływającymi w niej żółwiami. W zależności od warunków może sprawdzić się tam każdy, i osoba doświadczona i taka, która nigdy nie surfowała lub nawet nie potrafi pływać. Są dni, kiedy fale są bardzo małe i wolne, a poziom wody w miejscu, gdzie łapie się fale sięga maksymalnie ponad pas. Są to wtedy idealne warunki dla początkujących i trochę przestraszonych.
Co się je na Barbadosie? Jak wygląda lokalna kuchnia?
Kuchnia Barbadosu to przede wszystkim dania rybne i z owoców morza. Bardzo popularne danie to latająca ryba (flying fish). Znajdziemy też potrawy z naleciałościami z innych karaibskich wysp, np. inspirowane Jamajką. A do picia lokalny rum (najstarszy na świecie) lub napój Seamoss na bazie wodorostów, dostępny w każdym markecie w lodówkach obok soków.
Formalności na Barbadosie. Jak wyglądają sprawy związane z wizą itd.?
Jako Polak nie potrzeba żadnych wiz czy zgód na pobyt. Po wylądowaniu wypełnia się na lotnisku ankietę online, gdzie skanuje się swój paszport i podaje podstawowe dane: imię, nazwisko, zawód, cel podróży, miejsce zatrzymania i planowany wylot. To wystarcza aby otrzymać zgodę na 3-miesięczny pobyt. Jeśli po tym czasie chcemy zostać dłużej to wizę można przedłużyć o trzy miesiące. Od pewnego czasu na Barbadosie funkcjonuje też wiza dla cyfrowych nomadów, tzw. Welcome Stamp. Po spełnieniu kilku kryteriów takich jak poziom dochodu (minimum 50 tysięcy dolarów rocznie) dostaje się wtedy 12-miesięczną wizę. Kosztuje ona 2000 dolarów amerykańskich dla jednej osoby i 3000 dla rodziny.
Jak się żyje na Barbadosie? Namiary na Monikę
Chcesz dowiedzieć się więcej o Monice i życiu na Barbadosie?
Tu znajdziesz podcast Moniki o pielęgnacji Do Trzech Razy Skóra
Oraz jej Instagram: @dotrzechrazyskora
Kolejne rozmowy z inspirującymi podróżnikami i podróżniczkami- już niedługo. Jeśli macie swoje typy, piszcie w komentarzach.
Inne z tej serii:
- Życie w Norwegii
- Życie w Szwajcarii
- Jak żyje się w Niemczech?
- Gran Canaria- jak się tam żyje?
- Jak się żyje na Malcie?
- Jak się żyje w Serbii?
- Jak się żyje w Wielkiej Brytanii?
Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:
Instagram: @ewelina.gac
Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata
Ciekawy komentarz.
Barbados jawi się jako raj na ziemi wielu osobom.
Może fajny na krótki urlop. Nie dla mnie takie miejsca.
Natomiast super, że Monika wymieniła plusy i właśnie minusy życia na tej wyspie.
Właściwie nic mnie nie zdziwiło.
Serdecznie pozdrawiam 🙂
Też tak myślę, że wymienienie minusów i plusów życia na wyspie bardzo pomoże. Mnie kilka rzeczy zaskoczyło 🙂
Pozdrawiam serdecznie Irenko i do usłyszenia!
Bardzo ciekawa rozmowa. Kręcą mnie takie egzotyczne kierunki, więc może kiedyś pomyślę o zamieszkaniu na Barbadosie. 🙂 Pozdrówki!
Wtedy będzie trzeba zmienić nazwę bloga, ale to byłaby ciekawa przygoda! 😀
Już marzyłem że będę tam na emeryturze, a tu info że drogo, że owoce z importu…. Ehh
Może będziesz miał dobrą emeryturę? 🙂
Bardzo ciekawy wpis, dowiedziałam się kilku nowych rzeczy na temat Barbadosu – szczególnie na temat wykarczowania dżungli, dużej ilości wodorostów latem czy warunków pogodowych. Czekam na kolejne artykuły z tej serii. 🙂
Cieszę się Gosiu, że też lubisz serię Rozmów o podróżach. Wiele ciekawego można się dowiedzieć 🙂