Znacie to powiedzenie „Krowa, która dużo muczy, mało mleka daje”? Zwykle wydaje nam się, że jest inaczej i że inni mają lepiej. Dzieje się tak, bo po prostu lepiej pokazują to, co im wychodzi. Nie widzimy tego, ile czasu muszą się napracować, ile czasu zajęło im dojście do puntu, w którym są, czy choćby tego, co im się nie udaje.
Dziś opowiem Wam o tym jak wygląda współpraca influencera z firmami od podszewki, uwzględniając to co idzie nie tak. Tego brakuje mi w świecie blogowania/ influencer marketingu, bo patrząc na „same udane współprace” wiem, że to tylko wycinek ciężkiej pracy i nerwów. Ale zacznę od początku…
Spis treści
Współpraca na blogu- jak to wygląda „od środka”?
Sposobów na współpracę jest wiele- zaczynając od tego, że sami możemy zgłosić się do firmy czy agencji, przez zgłoszenia na różnych grupach na facebooku czy po prostu dostając ofertę współpracy. Możliwości jest naprawdę sporo! Współpracować możemy na różnym polu- na blogu, w social mediach, na YouTube czy w podcaście. Można robić szkolenia, prezentacje, relacje.
Podpisujemy umowę, wcześniej ustalając warunki, terminy, kwotę współpracy i zakres działań. Po zakończeniu informujemy o efektach i statystykach, chyba, że ktoś tego nie potrzebuje.
Brzmi banalnie, prawda?
Przechodzimy do punktu:
jeśli to takie łatwe, to czemu ja nie zarabiam kokosów?
No właśnie, dlaczego? Może nie stoją za Tobą odpowiednie cyferki? A może po prostu nie wiesz do kogo się zgłosić? A może wciąż proponują ci barter, za który niestety nie opłacisz rachunku za wodę? Może są lepsi? A może po prostu, nikt cię nie zna?
Powodów może być naprawdę dużo. Żeby ktoś cię znał, potrzebny jest czas. Tak samo w przypadku cyferek czy znajomości. A czas to cierpliwość. Poza tym, jeśli ciągle wyceniasz swoją pracę w barterze, to ciężko zmienić strategię na finansową, bo się pewnie boisz, że nie będą chcieli dać pieniędzy ani barteru.
A nawet jeśli masz cierpliwość i od czasu do czasu coś „pyknie” to już wiesz, że większość współprac po prostu nie wychodzi. Przynajmniej mam tak ja i kilka osób, z którymi rozmawiałam naprawdę szczerze, a ich blogi/ instagramy są znane dziesiątkom tysięcy osób.
W takim razie, ile współprac wychodzi?
Chociaż co miesiąc współpracuję z firmami, przy czym to co się udaje to 20-30% owocnych rozmów. Czasem nawet mniej. Dlaczego tyle? Powodów jest wiele.
Pierwszy to marka i proponowane działania. Nie wybieram takich, które nie są zgodne ze mną, np. nie promuję rzeczy, których nie lubię. Nie wszystkie typy współpracy są dla mnie korzystne. Współpraca musi być skuteczna, ale też naturalna i dla mnie, i dla moich odbiorców.
Kolejno, czasami są to propozycje w barterze albo w zysku od sprzedaży. Wychodzę z założenia, że zysk ze sprzedaży produktu/ usługi może być dodatkiem, jednak na tym nie bazuję. Mogę być sprzedawcą, ale za takowe wynagrodzenie. Czasami ktoś po prostu bada rynek. Czasami klient się wycofuje i na samym końcu wychodzi, że „nic z tego”. Powodów, dlaczego coś częściej nie wychodzi są dziesiątki. Dlatego praca na blogu to nie jest nic prostego- bo wiele rzeczy, zwłaszcza kiedy traktujemy to trochę bardziej niż hobby idzie nie w tym kierunku, w którym chcemy.I czasem sobie myślę, że o wiele łatwiej byłoby promować wszystko i brać współprace jak lecą, tak jak to wygląda w telewizji. Ale wtedy blogowanie nie miałoby sensu, bo przecież tworzymy dla ludzi, którzy czytają i oglądają nas od lat. Mają do nas zaufanie.
Jak współpracować na blogu?
Ciężko odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Bo chociaż można pisać do firm zapytania, to robienie tego na początku swojej drogi może być trochę bez sensu. Współpraca na blogu (Instagramie, YouTube, Tiktoku itd.) powinna być podejmowana na zasadach win-win i warto o tym pamiętać. To, że poświęci się czas na napisanie wpisu czy robienie relacji, to nie znaczy, że będzie miała ona jakąkolwiek wartość dla firmy.
Poza tym, z doświadczenia wiem, że często trzeba mieć szczęście. Dla przykładu, kiedyś napisałam wpis o wysyłaniu paczek ze sklepu ewelinagac.pl i akurat Furgonetka, firma, z której korzystałam szukała kogoś do współpracy i miała budżet (sprawdź: Dystrybucja książki i własnych produktów. Jak pakować i wysyłać bez problemu?). Kiedy pisałam wpis o blogowaniu, odezwała się do mnie NeoReach- znana w USA agencja marketingowa. Tak powstał wpis: Jak zarabiać na blogu? Ale w wielu innych sprawach tak nie było, bo ktoś akurat nie miał budżetu, nie był zainteresowany itd. Nieraz jestem zmęczona ciągłą zderzaniem się z brakiem spodziewanego rezultatu- czy to finansowego, czy choćby z zasięgami. Jak kilka rzeczy pod rząd pójdzie nie tak- można się zdemotywować. Bo przecież innym wszystko wychodzi tak fajnie.
I wiem, że wiele osób interesuje nie sam proces, a kasa.
Co do wyceniania się, nie jest to łatwe. Można wyceniać się na podstawie zasięgów, wizerunku czy wkładu pracy. Niektórzy na początku robią wszystko w barterze, bo chcą mieć współpracę do portfolio. Nie oceniam, czy to ma sens, ale wiecie- nawet wymiana maili zajmuje czasami pół dnia- rozmowa o stawce, działaniach, przesłanie statystyk, weryfikacja. To też jest praca.
Ile pracuje się na każdą złotówkę?
Kiedy za wpis inkasuje się tysiąc, dwa czy pięć, warto mieć świadomość, że to wcale nie jest zapłata za ten jeden wpis. To zapłata za całokształt pracy, za to że czytelnik ufa, a my nie nadużywamy jego zaufania. Udostępniamy powierzchnię, dajemy swoją pracę: pisząc, robiąc zdjęcia, odpisując na komentarze. Poza tym, mój blog, moje social media nie są zasypane wszystkim, co oferuje sprzedaż internetowa. 🙂
Piszę o tym dlatego, bo ilość czasu, który na to poświęcam jest naprawdę duża. Nie jest to “godzina na Stories, godzina na napisanie wpisu”, tylko tysiące godzin pracy. Bloga prowadzę razem z Maćkiem, a nie jest jedyną osobą, która wspiera mnie przy blogu i w mediach społecznościowych.
Prowadzisz bloga lub chcesz go założyć?
Jeśli chcesz założyć bloga lub już go prowadzisz i chcesz go rozwijać, dowiedzieć się w jaki sposób pozyskiwać czytelników i nawiązywać współprace, możesz umówić się ze mną na konsultacje online. Na spotkaniu podzielę się z Tobą 6 letnim doświadczeniem w prowadzeniu bloga, Instagrama i Facebooka, zdradzę tajniki i wskazówki przygotowane specjalnie dla Ciebie. Do konsultacji przygotowuję się wcześniej, dowiadując się o Twoim temacie i blogu jak najwięcej. Dlatego w trakcie spotkania otrzymasz ode mnie 100 procent uwagi. Na konsultacje możesz zapisać się tutaj. Znajdziesz tam opinie uczestników, z którymi pracowałam nad blogami i mediami społecznościowymi.Ostatnia uwaga ode mnie. Zawsze podkreślam, że blogowanie powinno zacząć się od pasji. Nie napisałabym więcej niż trzech wpisów, nie czując, że to co robię ma sens. Uwielbiam pisać, dzielić się różnymi sytuacjami i miejscami na blogu. Od tego się zaczęło, bo kiedy wybierałam nazwę dla swojego bloga, nie myślałam nawet, że zarobię na tym choćby złotówkę. Gdyby było inaczej, rzuciłabym to kilka lat temu. A kasa to o wiele trudniejszy temat niż pasja.
Życzę Ci powodzenia w blogowaniu,
A więcej blogowych tematów znajdziesz tutaj:
- Jak założyć bloga i jak go prowadzić?
- Ile kosztuje prowadzenie bloga?Jak rozliczać przychody z bloga/ facebooka / instagrama?Blog podróżniczy, Wskazówki i porady po 5 latach blogowaniaBlog podróżniczy: dlaczego warto go założyć (a dlaczego nie)
Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:
Instagram: @ewelina.gac
Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata
Zgadzam się z Twoim artykułem. Ja również ofert dostaję troszkę, ale sporo odrzucam. Nigdy nie podejmuję współprac w ramach barteru – dla mnie nie jest zapłata za moją pracę. Przepraszam raz przyjęłam barter – ale był on spójny z moją pracą jaką wykonuję – dlatego pewnie byłabym zainteresowana zapłatą za ten kurs nawet bez współpracy z marką (kurs cena 1200 zł). Tylko dlatego, że byłam zainteresowana kursem – przyjęłam ofertę. Również nie wchodzę we współpracę, kiedy produkt nie jest zgodny z tym co ja piszę na blogu, ani jeśli nie jestem przekonana do jakiegoś produktu. Jeśli nie używałam czegoś, to jak mogę to chwalić i polecać? Jestem autentyczna i nie chce stracić zaufania moich odbiorców. Czasem coś polecam na swojej stronie bez żadnej współpracy – po prostu, bo coś zrobiło na mnie wrażenie, bo chce się tym podzielić i nikt nie musi oferować mi współpracy, żebym o tym napisała.
Również polecam rzeczy bez współpracy, jeśli mi służą i są godne polecenia i zgadzam się, jak najbardziej nt. barteru. Barter pasuje, jeśli akurat z czegoś mamy zamiar korzystać albo przydaje się do pracy. Niemniej, nie warto, żeby był podstawą naszych współprac i działalności, bo sami płacimy za domenę, hosting, programy czy reklamę, a do tego dochodzi czas, często niemały. Życzę powodzenia w blogowo/social-mediowej działalności 🙂
Z dużym zaciekawieniem przeczytałam ten wpis, widzę, że zgadzamy się co do pryncypiów :). Ja znalazłam swoją unikatową ścieżkę do współprac i życzę tego każdemu twórcy!
Ja również! Życzę powodzenia, Haniu 🙂
Temat współpracy z markami nie jest wcale taki łatwy. Osobiście odrzucam dużo ofert bo większość jest nastawiona na zysk firmy a nie ciekawą współprace 🙂
To prawda, współpraca na blogu czy w social mediach powinna się odbywać na zasadzie win-win i to dla trzech stron 🙂
Bardzo dobre podejście. Też wchodzę we współprace, które mi pasują.
Niestety sporo ofert jest mam wrażenie bezczelnych. Na szczęście pojawia się też wiele fajnych i ciekawych 🙂
Na szczęście! Zawsze się cieszę jak świat blogowy idzie do przodu, a współprace są dopracowane i dostosowane pod twórcę i czytelników/ odbiorców.
Świetny materiał! Temat jest ważny, a nadal gdzieś tam pozostaje w mediach w sferze “zapraszam na priv”. Ja na przykład w ogóle trzymam się z dala od współprac. Wolę być zupełnie niezależny. Poza tym promuję swój własny produkt więc ciężko go połączyć z czymś innym. Tak czy inaczej kibicuję Tobie i z przyjemnością czytam Twoje artykuły! Pozdrowienia!
Dzięki wielkie za ten komentarz. To prawda, coraz więcej osób obiera taką ścieżkę i też jest to zupełnie fajne. Zresztą, uwielbiam oglądać jak rozwijają się osoby, które obserwuję w SM czy to na blogach. W dobrym kierunku to idzie!
Mój blog to typowa pasja i możliwe, że powinnam poświęcić mu więcej uwagi, by zdobyć większe zainteresowanie. Ale chyba nadal myślę o nim jako o pasji niż zarobku. I zgadzam się, że to ciężka, nieustająca praca, która na jednym artykule się nie kończy.
Myślę, że warto, aby blog był pasją. Jeśli myśli się tylko o zarobkach, można szybko się wypalić. Podobnie w innych przypadkach, ale w blogowaniu nie jest tak łatwo z zarobkami jak w tradycyjnej pracy na etacie 🙂