Jak mieć wszystko gdzieś i przestać się starać?

Dziś opowiem o tym jak zaczęłam się starać i jak się to wszystko skończyło.

Bo tak się złożyło, że przez ostatnie miesiące pracowałam bardzo ciężko, starałam się robić wszystko jak najlepiej i jakoś, dziwnym trafem coraz więcej rzeczy szło nie tak.

Dokładniej mówiąc, im bardziej się starałam, tym były gorsze efekty. To było straszne, a ja czułam coraz większą demotywację. Żeby tego było mało, nie poddaję się tak łatwo, co w tym przypadku nie działało na moją korzyść.

Dodatkowo, zapomniałam o słynnym powiedzonku „ Miej wyje**ne, będzie Ci dane” czyli po prostu dystansie do życia i do siebie samej. Jednak ciężko tak z dnia na dzień przestać się starać prawda?

Jak mieć wszystko gdzieś?

Jako nastolatka bardzo wszystkim się przejmowałam. Z wiekiem, kiedy trudniejsze sytuacje zaczęły się pojawiać nie zawsze sobie radziłam. Czasami brałam na siebie za dużo i chciałabym powiedzieć, że z wiekiem to minie, ale prawda jest taka, że poza upływającym czasem potrzebna jest praca nad sobą. Musimy się zmienić i przestać się wszystkim przejmować. Wiem, że łatwiej powiedzieć, a trudniej zrobić, dlatego czasem będziemy potrzebować w tym pomocy.

Możemy robić to samodzielnie, ale nieraz po prostu łatwiej wybrać się do psychologa, który pomoże nam spojrzeć na nasze życie z perspektywy. Możemy rozmawiać z przyjaciółmi, rodziną, ale często terapeuta zrobi to lepiej – poza wykształceniem i doświadczeniem, nie ma do nas osobistego stosunku. Oczywiście, oprócz tego samodzielna praca jest niezbędna, a przynajmniej była w moim przypadku. O tym jak mieć wszystko gdzieś (a dokładniej, jak mieć wszystko w dupie) jeszcze napiszę.

Tak na marginesie, mocno polecam książkę Jak przestać się martwić i zacząć żyć. Jedna z lektur, która zmienia życie i światopogląd. Tak było w moim przypadku. Listę świetnych książek, które uwielbiam znajdziesz pod tym adresem: Książki, które zmieniły moje życie

Jak zaczęłam się starać…

W tym roku ponownie zaczęłam się o wszystko starać. Nie wiem, czemu, moze miałam po prostu zbyt dużo wolnego czasu?

Zacznę od tego, że rok wcześniej miałam po prostu wylane na to co się uda, a co nie. Zaczęła się pandemia, więc na wiele nie liczyłam. Po prostu robiłam swoje. I co ciekawe, w tych najgorszych podróżniczo miesiącach miałam najwięcej zleceń. Tych udanych, rzecz jasna.

Za to, w tym roku, kiedy wiele się nie zmieniło, poza moim nastawieniem. I wyglądało to w następujący sposób:

  • Starałam się odpisać na każdego maila i wiadomość- nie miałam czasu dla siebie, a nikt tego nie doceniał.
  • Starałam się nawiązać ciekawą współpracę- więcej razy się nie udało, mimo mojego zaangażowania. Kiedy go nie było w nadmiarze, wszystko szło lepiej.
  • Nawet kiedy starałam się zrobić dobre ciasto- nie wyszło. Za to wyszło, kiedy robiłam je bez wielkiego starania i ciśnienia na to, że ma się udać.

Byłam absolutnie zrezygnowana. “Po co ja się tak staram?” – myślałam. Jednak ciężko mi było przestać „się starać”, bo wpadłam w bezsensowny cykl robienia wszystkiego „jak najlepiej potrafię”.

Miej wyje**ne, będzie Ci dane. Jak przestałam się starać?

Kilka tygodni temu, kiedy byłam tym wszystkim bardzo zmęczona, po prostu spytałam Maćka: czy warto się starać? Ciągle to robię i ciągle mi coś nie wychodzi. Kiedy pracuję, ale bez jakiegoś mitycznego „starania się” wszystko idzie dobrze.

Zaczęliśmy rozmawiać i zobaczyłam, że to staranie pochłania niepotrzebnie część energii, którą mogę spożytkować na pracę, odpoczynek, na cokolwiek, tylko nie na bezsensowne staranie się i myślenie, czy robię wszystko jak najlepiej.

Kolejnego dnia rano wstałam i zaczęłam pracować. Nie starałam się. Pracowałam bez głupiego zastanawiania się, czy robię coś dobrze. Po prostu to robiłam. Co wtedy się stało?

  • nie byłam zdenerwowana, że coś nie wychodzi, nie nastawiałam się, nie zastanawiałam czy coś wyjdzie
  • bez starania się, mając wylane wszystko zaczęło się układać

A kiedy zaczęłam wracać do starania się, życie szybko pokazywało mi, że to nie jest dobra droga. A przynajmniej nie taka, jaką potrzebuję.

Sprawdzone sposoby na wyluzowanie

Moim sprawdzonym sposobem na to, żeby przestać się zamartwiać i myśleć jest zadawanie pytań. Tak, dobrze przeczytałeś/ przeczytałaś! Zadaj sobie pytanie, czy masz na daną rzecz wpływ. Czy to, że ciągle będziesz się starać, pomoże?

Czy ta sytuacja będzie miało znaczenie za 5 lat? Jeśli masz pewność, że nie, tym bardziej odpuść. Jeśli tak, zastanów się, czy możesz coś zrobić w tym momencie. Jeśli nie i nie potrafisz odpuścić, przynajmniej przesuń staranie się na przyszłość a przynajmniej spróbuj. Szkoda życia i nerwów!

Więcej inspiracji znajdziesz na moim Instagramie:

instagram Ewelina Gac

Staranie się – moje przemyślenia

Rzecz jasna, nie są moje jedyne doświadczenia z nieudolnym staraniem się. Było ich więcej, ale najbardziej w pamięci utkwił mi jeden, kiedy kilka lat temu (jeszcze w szkole średniej) starałam się być miła. Myślałam, że przynosi to efekty, ale było zupełnie odwrotnie. Ola, moja przyjaciółka powiedziała, że tego nie widać. Dosadniej mówiąc, starałam się być miła, a wychodziłam na lizusa! Wyglądało to bardzo nienaturalnie, biorąc pod uwagę (wtedy) mój buntowniczy styl bycia.

Podobnie w przypadku pracy, kiedy robimy za dużo, często nie jest to doceniane. Mamy dolepianą łatkę nadgorliwca, a czasem naiwniaka.

 Jednak przestać się starać w relacjach międzyludzkich jest moim zdaniem o wiele trudniej. W staraniu się często chodzi przede wszystkim o to, że chcemy udowodnić (sobie, komuś) jacy jesteśmy dobrzy, uczynni, sympatyczni. Rzadko kiedy ktoś docenia nasze starania, a o wiele łatwiej nas oceni. Zauważenie, że ludziom nigdy się nie dogodzi jest bezcenne. Każdy ma inne wymagania, inną perspektywę. Dlatego warto być po prostu sobą.

Czy warto się starać?

Skoro czytasz ten wpis pewnie zastanawiasz się czy zmiana nastawienia pomoże. Spróbuj- zobaczysz! Myślę, że warto. 🙂 Każdy z nas jest inny i każdemu pasuje coś innego. Mi staranie się nie służy. Tak po prostu.

Niektórzy mówią, że bez starania się nie osiągniemy życiowej satysfakcji. Za to inni, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Jednak zdecydowanie, jest to kwestia indywidualna.

Więcej wpisów o emocjach znajdziesz poniżej:


Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:

Instagram: @ewelina.gac

Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata


8 KOMENTARZE

  1. Ewelina, mam wrazenie, ze mam podobnie, kiedy bardzo sie staram, ostatecznie zzeraja mnie nerwy i nie wychodzi mi, z drugiej strony mysle, ze starania, dlugoterminowo, sprawiaja, ze w pewnych naszych staraniach osiagamy pewien poziom umiejetnosci i to wlasnie docelowo dzieki niemu pewne rzeczy przychodza nam latwo i mamy wrazenie, ze pewne efekty uzyskujemy tak od niechcenia. Ale wykorzystujemy umiejetnosci nabyte na drodze starania sie. Pozdrawiam serdecznie Beata

    • Dziękuję Beatko za ten komentarz! To może być prawda, że na długi termin faktycznie to działa, ale na krótki czujemy się często wykończeni. Niemniej, wolę samą pracę bez starania się – jakoś wtedy mi po prostu lepiej!

  2. Cześć, trafiłam na Twojego bloga przypadkiem i zostanę tutaj na dłużej:)
    Tak to już jest, że im bardziej nam na czymś zależy, tym bardziej się staramy. I jak to nie wychodzi, zaczynamy się obwiniać i czuć się coraz gorzej.
    Czasem faktycznie lepiej przystopować i nieco “olać” pewne rzeczy, bo może wtedy zobaczymy wszystko z szerszej perspektywy. Może dojdziemy do wniosku, że to co uważaliśmy za warte starania, okaże się zupełnie przeciętne… nie wiem.. .ja miałam tak kilka razy w życiu, zwłaszcza z pracą. Kiedy mniej się staram, czuję się bardziej wolna.

  3. Kluczem wszystkiego jest równowaga i dawanie sobie marginesu na popełnianie błędów. Starać się trzeba, byle nie “usilnie”, bo to skrajność taka sama, jak olewanie. Przykładowo – jeśli w pracy starasz się być jak szwajcarski zegarek, to jak w końcu zawalisz jakieś zadanie, wszyscy popatrzą na ciebie z wielkim rozczarowaniem i powiedzą “Zawaliłaś zadanie. Zawiodłaś nas!”. Tego samego nie powiedzą do twojej współpracownicy, która raz na tydzień zrobi coś nie tak. Dlaczego taki się dzieje? Nie dlatego, że “świat jest niesprawiedliwy”. Lecz dlatego, że twoja koleżanka swoimi drobnymi ale częstymi błędami tworzy dla siebie w firmie “margines na popełnianie błędów” – kierownictwo o tym marginesie wie i dlatego nie robi wielkiego halo, gdy ona czasem zrobi coś źle. Ty takiego marginesu sobie nie tworzysz, dlatego ciebie po zrobieniu błędu kierownictwo potraktuje surowiej, bo nie będą na ciebie patrzeć przez “margines błędu” bo go wobec ciebie nie mają. To podstawy ludzkiej psychologii, niestety nikt nas takich rzeczy nie uczy. Otoczenie (rodzina, szkoła, praca) z reguły tylko stawia nam wymagania i oczekiwania i raczej nas tresuje, niż wychowuje. Wychować się musimy sami – komu się to udaje, temu jest w życiu lżej. Nigdy jednak nie jest za późno, żeby zmądrzeć i poprawić własne życie. Pozdrawiam i powodzenia!

  4. Cześć a jesteś może na you tube ? Pytam bo nie posiadam żadnych portali społecznościowych no poza WhatsApp jeśli tak go można nazwać. Bardzo cenne wsparcie dla wszystkich napisałaś . Ja też to robię. Chce być idealnym w pracy. A tak naprawdę nie muszę. Tylko że ja chcę być perfekcyjny. Wszystko musi wychodzić za pierwszym razem. I gdy zaczynam rozumieć że to mnie do niczego dobrego nie prowadzi to na chwilę odpuszczę ale do momentu kiedy nie wyjdzie za pierwszym razem znowu. Wtedy zaczynam znowu dołować się że jestem do niczego.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

57,000FaniLubię
103,803ObserwującyObserwuj
48,000ObserwującyObserwuj
1,700SubskrybującySubskrybuj