Kombinat DAG Alfred Nobel czyli fabryka amunicji w Krzystkowicach

Alfred Nobel był geniuszem, i to niezaprzeczalnie. Swoją potęgę zbudował nie tyle co tworząc dynamit, a korzystając z jego siły. Kontynuacja jego działań miała miejsce, między innymi w czasie II Wojny Światowej, kiedy powstały kolejne fabryki, w tym ta w Krzystkowicach.

Dziś raczej mówiąc o Noblu, myśli się o jego nagrodzie, która stanowi wielkie wyróżnienie, w praktycznie każdej dziedzinie. I chociaż Alfred Nobel zmarł 10 grudnia 1896, to od momentu, kiedy odwiedziłam Krzystkowice Nagroda Nobla brzmi dla mnie całkiem inaczej. Zwłaszcza ta „pokojowa”, którą przyznają od 1901 roku.

Kombinat DAG Alfred Nobel Krzystkowice

Kombinat powstał w 1939 roku, a dawne hale produkcyjne, laboratoria, schrony, silosy i inne konstrukcje przetrwały do dziś. Wszystko było ukryte w lesie, a jej pozostałości po ogromnej fabryce w Krzystkowicach liczą przeszło 30 kilometrów kwadratowych. Krzystkowice to obecnie dzielnica miasta Nowogród Bobrzański, położonego w województwie lubuskim.

Ważne! Chociaż Krzystkowice co roku odwiedza wielu nowych odkrywców, warto wiedzieć, że istnieje zakaz wstępu do budynków i trzeba patrzeć pod nogi- gdzieniegdzie znajdują się otwarte zbiorniki, doły, kolektory ściekowe czy rampy. Może być niebezpiecznie.  Poza tym, część fabryki została zajęta przez wojsko i zakład karny- na ten teren nie można wchodzić.

Rzut historyczny fabryki

Fabryka powstała w 1939 roku- prawdopodobnie, ponieważ brakuje dokumentacji. Z tego powodu, profil produkcji jest nie do końca znany- mówi się, że była to fabryka amunicji. Co ciekawe, pod Bydgoszczą w tym samym czasie powstała bardzo podobna fabryka, można powiedzieć- bliźniacza, należąca do tego samego koncernu. Dlatego czytając o Krzystkowicach, warto zagłębić również temat DAG Fabrik Bromberg. Jej zadaniem była produkcja materiałów wybuchowych oraz wypełnianie nimi pocisków amunicji wojskowej.

DAG czyli Dynamit – Aktien Gesellschaft vormals Alfred Nobel & Co. Hamburg oznacza Dynamit -Spółka Akcyjna dawniej Alfred Nobel & Spółka Hamburg. Kiedy zmarł Alfred Nobel, jego firma była wiodącym producentem materiałów wybuchowych i posiadała przeszło 90 fabryk na całym świecie. Po jego śmierci, w 1926 roku spółka weszła we współpracę z IG Farbe. To znaczy przede wszystkim, że straciła część władzy na rzecz koncernu, bo IG Farbenindustrie zajmowało wyższą pozycję w niemieckiej gospodarce. Zwłaszcza w czasie II Wojny Światowej- produkowali nie tylko farby, ale też bojowe środki trujące czy nawet urządzenia szpiegowskie. Poza tym, dużą rolę w procesie tworzenia nowych zakładów miała spółka Montan, przedsiębiorstwo niby prywatne, a w rzeczywistości wojskowe. Moim zdaniem fakty i historie z czasów II Wojny Światowej zostały tak zniekształcone, żebyśmy do dziś zastanawiali się jak to było. Przypuszczali, ale nie byli pewni.

Historia, którą warto znać

Chociaż do dziś nie możemy jednoznacznie stwierdzić, co było produkowane w Krzystkowicach- nie ma odpowiedniej dokumentacji (została wywieziona lub/i zniszczona), to zainteresowani tematem mają swoje podejrzenia. Np. poza fabryką materiałów wybuchowych, mogła być tam produkowana nowoczesna, jak na tamte czasy broń.

Ciężko ocenić to nawet po zawartości czy budynkach. Po ewakuacji wojska niemieckiego, które zabrało cenniejsze części czy maszyny, wkroczyła Armia Czerwona zabierając cenniejszą resztę. To co zostało, a mogło się przydać do odbudowy powojennej Polski, zostało zdemontowane i wykorzystane. Reszta została zagospodarowana na jednostkę wojskową, która, co prawda- w okrojonym kształcie nadal istnieje na tym terenie.

Jak dojechać do DAG Krzystkowice?

My przyjechaliśmy samochodem, który zostawiliśmy przed lasem. Czytałam, że można podjechać pociągiem np. do stacji w Nowogrodzie Bobrzańskim, ale później kilka kilometrów trzeba przejść pieszo. Z racji, że miejsc do zobaczenia jest naprawdę wiele, moim zdaniem warto zostawić siłę na zwiedzanie, zwłaszcza jeśli nie ma się dobrej kondycji.

Więcej inspiracji znajdziesz na moim Instagramie:

instagram Ewelina Gac

Fabryka w Krzystkowicach- co można tam zobaczyć?

Schemat fabryki znajduje się przy wejściach do lasu, w którym jest zlokalizowana. Można poruszać się za pomocą tradycyjnych map, sprawdzać na google czy mapy.cz. Ja łączyłam te trzy metody, szczególnie polecam mapy.cz i nakładanie na nie map (choćby tych na tablicach informacyjnych).

Na terenie zakładu zobaczymy ruiny hal produkcyjnych, olbrzymie silosy (pokryte warstwą ziemi), konstrukcje betonowe, schrony czy pozostałości bloków mieszkalnych, hotelowce i trafostacje. Oczyszczalnia ścieków czy elektrociepłownia to również zabudowania z dawnych lat. Na budynkach zachowała się ówczesna numeracja, a pozostałości infrastruktury kolejowej czy drogowej robią wrażenie nawet dzisiaj. Podobnie jak w innych wielkich fabrykach, istniała tam też filia obozu koncentracyjnego Gross Rosen.

Czy warto odwiedzić to miejsce?

DAG Krzystkowice to lekcja historii, którą można zrozumieć oglądając na własne oczy. Odwiedzając takie miejsca zawsze zastanawiam się nad tym, w jaki sposób to wszystko zostało zaplanowane, w czasie, kiedy Niemcy mieli zakaz jakichkolwiek zbrojeń. Próbując odkryć historie z czasów II Wojny Światowej, zwykle napotykamy więcej niewiadomych niż pewnych faktów historycznych. Podobnie jest w przypadku innych miejsc, takich jak:

Bertha Werk- Krupp. Tajemnicza fabryka i strzelnica w lesie (Oława- Brzeg)

Jeśli wybieracie się do dawnej fabryki dynamitu, pamiętajcie, że budynki grożą zawaleniem, a „dziur w ziemi” jest naprawdę dużo. Patrzcie pod nogi i uważajcie, bo chociaż eksploracja tego miejsca może być ciekawa, to lepiej popatrzeć na niektóre rzeczy z boku- dla swojego zdrowia czy życia.

PS. W województwie lubuskim jest o wiele więcej ciekawych miejsc- możesz zainspirować się którymś z poniższych wpisów:


Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:

Instagram: @ewelina.gac

Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata


11 KOMENTARZE

  1. Genialna lekcja historii, o której nie mialam pojecia. Ciekawe, jaka tajemnicza prawda kryje się za tym miejscem i czy kiedykolwiek uda się do tego dojsc. Tak czy siak, moglabym tam jechać już dzis i dzieki wielkie za ten post. Jedni z ciekawszych miejsc, o ktorych ostatnio skyszalam 🙂

    • Też jestem ciekawa, choć patrząc na inne miejsca tego typu- ciężko stwierdzić czy kiedyś się dowiemy. Podobnie jest np. w Bertha Werke- Krupp na Dolnym Śląsku, choć oczywiście na mniejszą skalę…

  2. Zupełnie nieznane mi miejsce.
    Dobrze,że je pokazałaś. Las piękny, teren kombinatu ogromny.
    Trzeba się sporo nachodzić.
    Bardzo ciekawa lekcja historii, zwłaszcza dla młodego pokolenia.
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    • Tak, trzeba się sporo nachodzić, żeby to wszystko zobaczyć. Zdecydowanie nie na jeden raz.
      Dobrze, że zwróciłaś uwagę na młode pokolenie, bo przez takie miejsca, w których samemu trzeba szukać, drążyć najlepiej uczy się historii.
      Pozdrowienia Irenko!

  3. Dziękuję, że pokazałaś to miejsce! Ja również go nie znałam i cieszę się, że do Ciebie trafiłam i mogłam nadrobić zaległości. 🙂 I masz racje, tego typu miejsca warto zobaczyć na własne oczy, bo wtedy też nieco inaczej się to odbiera i na to patrzy.

    • Natknęłam sie kiedyś na ogłoszenie, że można zwiedzać z przewodnkiem, ale nie mogę dziś znaleźć niestety. Jak coś mi mignie, dam znać!
      Pozdrowienia,
      Ewelina

  4. Teraz już tak tajemniczo nie wygląda. Ja, jako p.chorąży przepracowałem tam rok 1975/76. Wtedy na całości podwójne płoty/zasieki, wygrabiony pas ziemi między nimi, fotokomórki, strażnicy. I dużo ciężkiej broni wywożonej/wwożonej. Do tego obok malownicza tama ze zbiornikiem na Bobrze.

  5. Mój tatuś pracował w tej fabryce,ale .jak byłam młoda to nie interesowały mnie te rzeczy,a teraz już nie ma od kogo się dowiedzieć!przykro

  6. Krzystkowice. Pamiętam. Wspomnienia wracają. Mój tata Jan Ostrowski jako oficer LWP został służbowo przeniesiony z JW Regny koło Koluszek do JW Krzystkowice. Był to chyba rok 1960. Chodziłem wtedy do przedszkola. Później szkoła podstawowa i dalej VII LO w Zielonej Górze. Po maturze ze względu zdawałem na Studia na Politechnice w Poznaniu. Bez efektu. Moja dalsza edukacja to pomaturalna w Zielonej Górze o profilu poczta i telekomunikacja. Po I semestrze doszedłem do wniosku że moja praca w okienku pocztowym będzie polegała na polizaniu znaczka, jego przyklejeniu na kopercie listu lub pocztówki i opieczętowaniu datownikiem. Wydało mi się to mało ambitne. Tata zmarł na nowotwór przed moją maturą. Wpadłem na pomysł że należy podtrzymywać tradycje rodzinne. Pojechałem więc do Sztabu Wojewódzkiego w Zielonej Górze i poprosiłem o skierowanie na badania lotniczo-lekarskie w WOSL w Dęblinie tzw Szkoła Orląt. Okazem zdrowia nie byłem ale badania przeszedłem. Zakwalifikowali mnie na profil studiów lotnictwo transportowe. W 1977 roku rozpocząłem i 29 listopada 1981 roku zostałem promowany na podporucznika lotnika z przydziałem do JW 1902 (17 eskadra lotnicza DWL na lotnisku Ławica w Poznaniu). W „międzyczasie był ślub kościelny i wesele w Krzystkowicach, urodził się syn Michał i córka Aleksandra……….. cdn.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

57,000FaniLubię
103,800ObserwującyObserwuj
48,000ObserwującyObserwuj
1,700SubskrybującySubskrybuj