Wakacyjne zaskoczenia. Jak sobie z nimi radzić? (skorpiony, choroby, nieudane noclegi, odwołane loty)

Kochani, wiecie dobrze, że dzielę się z Wami i pięknem podróży i tymi zaskoczeniami, których nie znajdziecie w wakacyjnych folderach. Dziś opowiem o tej ciemniejszej stronie wakacji, która tak naprawdę może spotkać każdego.

Spokojnie, większość wakacyjnych problemów da się rozwiązać bez większych trudów. Zresztą, zobaczcie sami ?

Nieudany nocleg? To da się zmienić.

Każdy zna przynajmniej jeden przypadek noclegu, który był po prostu fatalny. Mi taki zdarzył się dwukrotnie. I dwa razy udało nam się rozwiązać problemową sytuację, która początkowa wydawała się dość trudna.

Pierwszy raz zdarzyło się w Los Angeles i wtedy po prostu zadzwoniłam na infolinię AIRBNB, za pośrednictwem którego dokonałam rezerwacji. Trochę musieliśmy się nagimnastykować, ale koniec końców udało nam się nie tylko odzyskać zapłaconą kwotę, ale do tego portal pokrył koszt jednego noclegu i taksówek. Dla zainteresowanych: więcej o tym jak rozwiązywać problemy z AIRBNB pisałam tutaj.

Mogłoby się wydawać, że tego typu portale są swoistą gwarancją na zwrot kosztów. Ostatnio w Turcji bezpośrednio dogadałam się z właścicielką domu i w ten sposób zaoszczędziłam paręset złotych prowizji. Niestety, w połowie pobytu okazało się, że jesienią w górach panuje „sezon skorpionów”. Jak jeszcze na dworze można je znieść, tak w kuchni już nie do końca. Zdecydowaliśmy się na opuszczenie pięknego domku, a Turczynka (proporcjonalnie) bez problemu oddała nam pieniądze.

Skorpiony w Grecji i Turcji. Czy są niebezpieczne?

Szczerze mówiąc nie znam nikogo, kto na wakacjach spotkał skorpiona. Nawet Patrycja, która przez kilka lat mieszkała w Istanbule nie miała „okazji” na takie spotkania. Mi jednak w tym roku szczęście dopisuje i zarówno na Krecie, jak i w tureckim Kaş natknęłam się na kilka mniejszych i większych okazów.

Na Krecie mimo tego, że mieszkaliśmy w całkiem nowym domu, udało mu się przedostać do przedpokoju. Spotkany tam skorpion był na tyle niewielki i jasny, że ledwo było go widać. Maciej szybko sobie z nim poradził i nie spotkaliśmy ich już więcej.

W Turcji było nieco inaczej, bo skorpionów było więcej i były o wiele większe (do ok. 15-20cm). Ten turecki domek był bardzo klimatyczny, ale dzięki temu skorupiaki nie miały większego problemu, żeby znaleźć się w kuchni. Nie chcę Was straszyć- skorpiony można spotkać najczęściej w górach, do tego zwykle, kiedy następuje zmiana klimatu. A że w ostatnim czasie celowaliśmy w takie lokalizacje to się nam „udało”.skorpiony w Turcji

Jednak, jeśli trafiliście na moją stronę szukając informacji o skorpionach na wakacjach, przekażę Wam krótkie informacje Muzehher, która wynajmowała nam ww. dom. Mówiła, że skorpiony w Turcji raczej nie są groźne, dopóki się na nie nadepnie.  Zwykła ona pakować skorpiony do plastikowych pojemników, ewentualnie zamiatała je na zewnątrz. Mimo wszystko, mnie te sposoby średnio przekonały.

Gdzie występują skorpiony? Czy skorpiony są niebezpieczne?

Nie znam się na niebezpiecznych stworzeniach, ale o skorpionach naczytałam się tyle, że podam dalej część przyswojonych informacji. Dowiedziałam się, że znajdują się one nie tylko w Turcji i Grecji czy na Cyprze, ale też np. w Chorwacji, we Włoszech a nawet… na Ukrainie.

W Europie skorpiony nie powinny zagrażać naszemu życiu i zdrowiu. Niektórzy mówią, że to jak ukąszenie pszczoły. Ja jednak wolę dmuchać na zimne.

Opóźniony i odwołany lot? Jak dostać odszkodowanie.

Opóźnione i odwołane loty to w ostatnim czasie plaga. Tu miałam prawdziwe szczęście i przez trzy lata nie trafiłam na spóźnienie dłuższe niż pół godziny. Jednak, jeśli Wasz lot był opóźniony więcej niż 3 godziny warto postarać się o odszkodowanie u przewoźnika. Pamiętajcie, żeby sprawdzić swoje prawa, bo utkwienie na lotnisku to ani nic przyjemnego, ani taniego.

Uwaga! Jeśli nie chcecie starać się od odszkodowanie samemu, zawsze możecie wybrać pośrednika. Firma ClaimFlights ma już w tym trochę doświadczenia, więc może Wam w tym pomóc. Link prowadzący do formularza znajdziecie tutaj. Trzymam za Was mocno kciuki!co można zabrać do samolotu

Choroba za granicą. Kiedy iść do szpitala?

Wielu z nas boi się, że ich ubezpieczenie nie będzie działać za granicą. Też wielokrotnie miałam takie obawy. Dlatego zawsze, czy to na wakacje czy na dłuższą przeprowadzkę pakujemy apteczkę, która może pomóc w sytuacjach kryzysowych. Oprócz tego stosuję się do kilku zasad, aby ich uniknąć. Zaczynam od picia tylko butelkowanej wody, unikam najmocniejszego słońca czy nawet staram się nie zmieniać swoich nawyków żywieniowych o 100% ( o tym jeszcze napiszę!).

Jednak mimo zachowania ostrożności, kilka razy miałam problem z nogą i musiałam udać się do zagranicznego specjalisty. W poniższych akapitach podzielę się swoim doświadczeniem.szpital

Trzy lata temu w dzikiej Grecji sprawdziłam kartę EKUZ i lekarz przyjął mnie bez problemu. Trzeba było chwilę poczekać, ale i tak krócej niż na niejednej izbie przyjęć w Polsce. Nie musiałam nic płacić.

W Turcji było nieco inaczej- moje (wykupione) ubezpieczenie nie działało w Mersin. Dlatego musiałam sobie radzić na dwa sposoby: najpierw kolega załatwił znajomego fizjoterapeutę, później współlokatorzy zaprowadzili mnie do szpitala, gdzie lekarz zbadał nogę za darmo (poza prześwietleniem, które okazało się zbędne, ale byłoby płatne) i przypisał ćwiczenia. Więcej o zagranicznej służbie zdrowia w tym wpisie.

Kochani, mam nadzieję, że mogę w ten sposób pomóc Wam w wakacyjnych rozterkach. Pamiętajcie o jednym. Jestem niemal pewna, że za kilka lat będziecie wspominać takie „przygody” z niedowierzaniem. Bo przecież dacie sobie radę! A Wasze dzieci (tudzież wnuki) będą miały Was za prawdziwych bohaterów.


Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:

Instagram: @ewelina.gac

Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata


14 KOMENTARZE

  1. Nie byliśmy w Polsce od 5 lat, mieszkając w Nowej Zelandii też dużo latamy za granicę i wiem już jedno nie ma co sobie nerwów szarpać, bo różne sytuacje się przytrafiają. Kwituję to krótko – trudy podróży ?

    • Cześć Natalia! Zgadzam się z Tobą- niemniej uważam, że warto o tym pisać, bo dzięki temu można komuś po prostu… Pomóc. Pozdrawiam serdecznie! 🙂

  2. Super artykuł, myślę, że szczególnie przyda się osobom rozpoczynającym przygodę z podróżami. Nie mogę zrozumieć ludzi, którzy wybierają się za granicę bez wykupionego ubezpieczenia… a potem niestety czyta się na facebooku o nagłych zbiórkach na operację, bo ktoś uległ wypadkowi…

    Warto pisać i o tej drugiej stronie podróżowania. Oglądając niektóre relacje można odnieść wrażenie, że podróże to tylko palmy, plaże, drinki i zero problemów. A niestety nieprzewidziane sytuacje zdarzają się tak samo w podróży jak i w życiu codziennym.

    • Cześć! Dziękuję pięknie. To prawda, mi też brakuje tej drugiej strony podróży- bardziej prawdziwej. Najbardziej dotkliwe było to w USA, kiedy każda relacja była tak bajkowa, jakby to był raj. A tam przecież toczy się życie. Pozdrawiam serdecznie Io usłyszenia!

  3. Skorpiona spotkałem dwa razy. Oba w Chorwacji. Jeden był w pokoju, a drugi na schodach wejściowych do domu, w którym mieszkałem. Oba były na tyle małe, że potraktowałem je jako ciekawostkę.

  4. To prawda, wiekszosc osob niestety pisze o podrozowaniu w samych superlatywach a jestesmy tylko ludzmi, rozne przypadki zdarzaja sie po drodze. Braku ubezpieczenia nie rozumiem, to pierwsze, co powinno znalezc sie na kazdej liscie do zrobienia przed wyjazdem. A skorpiony ostatnio mialam na Saharze w nadmiarze ?

    • Cześć Karolina! To prawda, brak ubezpieczenia często wychodzi bokiem. Jednak niekiedy ubezpieczenie wykupione “nie działa” i tego całkowicie nie pojmuję. Pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia 🙂

  5. Z lotami nie miałam jeszcze większych problemów (odpukać, bo za niecałe dwa tyg. lot z Ryanairem!), a na skorpiony natrafiłam kilka razy w Laosie. Biorąc jednak fakt, że mieszkałam tam prawie 4 lata, to parę spotkań z tymi skorupiakami (zawsze na zewnątrz) nie były problematyczne. Za to z noclegami miałam już kilka razy problemy. Raz w Hanoi, kiedy zamiast zarezerwowanego pokoju dostałam klitę bez okien, innym razem na Filipinach, na miejscu okazało się, że ktoś sobie przedłużył pobyt i naszego pokoju nie było (choć zarezerwowany był z 2 miesięcznym wyprzedzeniem!) – przeniesiono nas wtedy do innego podobnego pensjonatu. Tam zaś przed naszym pokojem młodzież filipińska urządzała sobie imprezę i spać się nie dało. A ostatnio w Brukseli, po dotarciu nocą do hostelu, okazało się, że recepcja jest zamknięta (choć pisaliśmy maila o późnym check-in). Ostatecznie jeden chłopak użyczył nam swojego łózka w pokoju 8 osobowym, a sam spał na materacu 🙂 Jeszcze parę historii by się znalazło 😀

    • Cześć! Ile historii! a śmiem twierdzić, że to dopiero początek. Prawda? Nie da się chyba tego ominąć podróżując tak naprawdę, ale każda taka przygoda jest znacznie częściej wspominana (bo rzadsza) od codziennego zwiedzania. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję,że gdzieś do zobaczenia 🙂

  6. Jeśli chodzi o noclegi to nie raz i nie dwa przekonałam się, że najważniejsze to rozmawiać ? kilka razy upominałam się na przykład o to, że pokój czy domek są brudne. I co? I były sprzątane. Jedna z takich sytuacji miała miejsce na campingu we Włoszech. Panie z obsługi przyszły uzbrojone w odpowiednie środki czystości i wszystko ogarnęły. Chwilę po ich wyjściu do domku obok przyjechali goście i urlop zaczęli właśnie od sprzątania…

  7. Hej Ewelinka! Jedyne czego mogę się “przyczepić” co do ubezpieczenia, to informacja, że przede wszystkim EKUZ nie pokrywa kosztów transportu medycznego. Żadnego! Nawet przewozu poszkodowanego karetką z miejsca wypadku do szpitala! Nie mówiąc już o transporcie śmigłowcem (nie tylko w górach, ale np. przy wypadku komunikacyjnym), zwiezieniu w górach toboganem czy też transport karetką/śmigłowcem do kraju na dalsze leczenie. Za takie usługi rachunki są kosmiczne! A praktycznie wszystkie ubezpieczenia komercyjne, koszty transportu chorego pokrywają. No i sprawa nr 2 – to EKUZ gwarantuje nam takie świadczenie medyczne, jakie mają zagwarantowane w podstawowym pakiecie obywatele danego kraju.
    Dobrą opcją dla osób często wyjeżdżających są całoroczne karty ubezpieczeniowe – za parę złotych na miesiąc mamy ubezpieczenie przez cały rok za granicą. Wtedy, nawet przy spontanicznych wypadach, nie musimy już kombinować z ubezpieczeniem.
    A co do historii z noclegiem, to mieliśmy w Wenecji małą przygodę. Ja szukałam hotelu to w zasadzie po sąsiedzku były 2 hotele. Jeden – 3*, był droższy, ładniejszy i po remoncie; drugi – 2*, tańszy, zużyty i delikatnie mówiąc, już na zdjęciach mało zachęcający. Zamówiliśmy ten 3*, zapłaciliśmy (rezerwacja była przez bardzo znany portal :D). Jakie było nasze zdziwienie, gdy dotarliśmy na miejsce i opłacony przez nas hotel fizycznie stał, tam gdzie miał, wyglądał ok, tylko był zamknięty. Na drzwiach wisiała kartka, że zapraszają do sąsiedniego hotelu 2*. Tak, ten hotel był straszny. Ale byliśmy bardzo zmęczeni, więc już wzięliśmy ten dach nad głową co był. Powiem tylko, że wcześniej, podczas tej samej wyprawy, nocowaliśmy w schroniskach młodzieżowych w Austrii i w porównaniu do tego dziadostwa we Wenecji, to te schroniska były 5* hotelami. Czyste, ciepłe, świeżutka pościel, dobre śniadanie (na marginesie – to akurat polecam!). Oczywiście obsługa weneckiego hotelu 2* nic niby nie wiedziała, że to była rezerwacja w innym hotelu. Odesłali nas do systemu. A popularny portal nas po prostu “olał”. Na maile nie odpowiadali, dzwonić odsyłali od 1 osoby do 2, itd. Jak wystawiłam negatywną opinię na tym portalu i dodałam zdjęcia zastanego tam stanu rzeczy, to administrator opinię usunął! My przeżyliśmy, ale nie mniej, uważam że to jest po prostu “nabijaniem ludzi w butelkę”!
    I znów mi wyszedł elaborat 😀 Pozdrowienia!

    • Cześć Kasiu! dziękuję pięknie za informację o EKUZ- wzięłam się za sprawdzanie ubezpieczeń, które mają transport w cenie i w jakich przypadkach. Co do tego ubezpieczenia, to prawda- mamy to samo co inni + stoimy w tych samych kolejkach 😀
      Muszę Ci powiedzieć, że koszmarna historia z tym hotelem w Wenecji- tak jakby ziściły się najgorsze wyobrażenia! Podobna, choć nie tak przykra historia spotkała nas kiedyś w Salonikach- znalazłam ładny hotel i zarezerwowałam na greckim portalu (było najtaniej, bo normalnie “przez znany portal” 2x drożej. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, wszystko wyglądało słabo, a my dostaliśmy pokój z oknem nie tylko wychodzącym na ścianę, ale do tego wielkość okna była porażająco mała. W razie ewakuacji, może weszłaby mi do niego głowa. Zaniemówiłam, ale, że była to jedna noc to wiadomo, przeżyło się 😀 pozdrowienia Kasiu! Buziaki

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

57,000FaniLubię
103,686ObserwującyObserwuj
48,000ObserwującyObserwuj
1,700SubskrybującySubskrybuj