O policji w Czechach krąży wiele legend. Pierwsza jest taka, że nie są sympatykami Polaków i każda kolejna historia, którą słyszałam jest z nią ściśle powiązana. Jak działa czeska policja w Pradze? Co zrobić jeśli mamy stłuczkę za granicą? Czy mamy czego się bać przy kontakcie z praskim policjantem?
CZESKA POLICJA I POLACY
To, że w Czechach policjanci polują na Polaków to mit. Zjeździliśmy wielokrotnie Czechy wzdłuż i wszerz i nigdy nie spotkała nas przykrość ze strony drogówki. Należy pamiętać, że w Czechach wyposażenie samochodu nieco się różni od tego obowiązującego w Polsce i trzeba go przestrzegać- lista poniżej.
STŁUCZKA W CZECHACH- I CO DALEJ?
Najlepiej od razu wezwać policję i wyjaśnić panu mundurowemu co się stało. Tu nie mamy czego się obawiać– nie jesteśmy na straconej pozycji- chyba, że parę promili jeszcze buzuje w naszej krwi. 🙂
JEŚLI KIEROWCA PROPONUJE, ŻEBY SIĘ DOGADAĆ…
Taką propozycję otrzymaliśmy, kiedy nadpobudliwy taksówkarz cofając wjechał w nas z pełnym impetem. Z racji, że było to na środku drogi w centrum miasta, umówiliśmy się, żeby zjechać na najbliższy parking. Jednak kierowca uciekł.
CO ZROBIĆ JEŚLI SPRAWCA UCIEKŁ Z MIEJSCA WYPADKU?
Możemy zadzwonić na 112 i wezwać pomoc, albo pojechać na najbliższy posterunek. Najważniejsze, żeby zapisać numery rejestracyjne samochodu. My wybraliśmy drugą opcję i tak znaleźliśmy się…
NA CZESKIM POSTERUNKU
Pojechaliśmy na najbliższy posterunek policji. Tam odesłano nas do innego, położonego parę kilometrów dalej, a powodem odesłania raczej był brak znajomości angielskiego policjantów. Na drugim posterunku po jakiejś 1,5 godziny oczekiwania zjawił się wreszcie policjant. W dodatku szczebioczący po czesku- i gdy dał nam dojść do słowa i okazało się że nie znamy czeskiego –odpowiedział „super” i wyszedł z poczekalni. Pewni, że poczekamy co najmniej kolejne 1,5 godziny byliśmy kompletnie zaskoczeni, jak okazało się, że pan mundurowy zadzwonił po tłumacza. Szybko wyjaśniliśmy sytuację, podaliśmy numery samochodu i czekaliśmy dalej.
NAJWAŻNIEJSZE
Policjant myślał, że jesteśmy Anglikami lub Niemcami. Kiedy wyprowadziliśmy go z błędu uśmiechnął się szeroko i dodał, że trzeba było tak od razu, bo po polsku to on rozumie.
CZESKI SYSTEM POLICYJNY
Był największym zaskoczeniem tego dnia. Po 20 minutach policjant zdążył nie tylko namierzyć sprawcę, porozmawiać z nim, ale też umówić się na miejscu wypadku.
PODSUMOWUJĄC
Dokumentacja ze zdarzenia wraz z numerem polisy sprawcy została nam wręczona zaraz po wyjaśnieniu co tak naprawdę się stało. Winny został ukarany niewielkim mandatem (500 CZK). No co i najważniejsze- z pewnością nie byliśmy traktowani gorzej jako Polacy.
UWAGA!
Jeśli sprawcą szkody jest czeski obywatel, w celu likwidacji szkody możemy udać się bezpośrednio do czeskiego oddziału ubezpieczyciela. Możemy też zgłosić sprawę do polskiej jednostki ubezpieczeniowej, która ma podpisaną umowę z czeskim ubezpieczycielem (np. Česká Podnikatelská Pojišťovna współpracuje z Compensą, a więc sprawę kierujemy bezpośrednio do Compensy). Taka sprawa dla polskiej firmy jest kłopotliwa i teoretycznie musimy uzbroić się w cierpliwość. Teoretycznie, bo jeśli znamy swoje prawa, żadne zdarzenie drogowe nie jest w stanie całkiem zaprzepaścić naszych planów. Jednak dopiero tu mogą zacząć się schody, ale o tym innym razem.
Aby uzyskać informacje o ubezpieczalni współpracującej z agencją ubezpieczeniową sprawcy, można wypełnić wniosek o ustalenie ubezpieczyciela sprawcy i reprezentanta ds. roszczeń. Polecam jednak telefon do naszego ubezpieczyciela OC, który powinien podać nam dane reprezentanta ds. roszczeń i dzięki temu możemy skierować sprawę bezpośrednio do owego reprezentanta (u nas reprezentantem CCP jest nieszczęsna Compensa z którą przyszło nam się pomęczyć. Nie polecam!).
WAŻNE!
Zdarzyło nam się, że sąsiadka na parkingu przerysowała nam samochód i mimo dostarczenia policji zdjęć samochodu sprawcy, jednoznacznych dowodów, potwierdzonych oględzinami pojazdu sprawa nadal jest w toku od przeszło dwóch miesięcy. Więc nie zawsze jest szybko jak powyżej, co zostało skwitowane przez czeską policjantkę nieprzyjemnym tonem “ta sprawa to jest chyba jakiś żart”. 🙂
UWAGA! Jak wspomniałam powyżej, jeżeli wybieramy się do Czech samochodem koniecznie pamiętajmy, że wyposażenie samochodu różni się nieco od naszego i powinno zawierać:
-apteczka (w tym rękawice gumowe)
-trójkąt ostrzegawczy
-zestaw żarówek zapasowych (oraz komplet bezpieczników)
-kamizelka odblaskowa (powinna być w kabinie kierowcy)
Więcej we wpisie: jak podróżować po Czechach
Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:
Instagram: @ewelina.gac
Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata
W Pradze miałam różne przebojowe historie, byłam tam wiele razy i jedyne miejsce, gdzie mnie zgnojono to była polska ambasada czy konsulat, gdzie poszłam z koleżanką w latach licealnych. Spłukałyśmy się jak idiotki w jazzowym klubie, gdzie uchlałyśmy się z jakimś angielskim bardzo miłym małżeństwem po 50-tce. Chciałyśmy tylko pożyczyć pieniądze na bilet kolejowy a potraktowano nas jak jakieś szmaty. To było żenujące!
Dobrze wiedzieć 😉
O czeskiej, a przy okazji i słowackiej policji, w polskim internecie krążą prawdziwe legendy – że policjanci są niesympatyczni, że się czepiają, że polują na Polaków itp. itd. Ja jednak mam trochę inne doświadczenia. Od blisko dekady po drogach w Czechach robię jakieś 20 – 25 tysięcy kilometrów rocznie. Spędzam tam praktycznie każdy weekend, bo lubię. W tym czasie dostałem trzy razy mandat. Pierwszy w Ostravie od policji miejskiej. Bezmyślnie wjechałem za autobusem w ulicę przeznaczoną tylko dla komunikacji miejskiej. Znaki były, mogłem patrzeć… Mandat opiewał na szaloną kwotę 100 koron – gdyby policjant był złośliwi, mógłby wystawić i 10x wyższy. Za drugim razem mandat dostałem w Czeskim Cieszynie – skręciłem w lewo mimo zakazu. 500 koron i upomnienie od sympatycznego policjanta, że „Czechy to nie Polska i tu się tak nie jeździ”. Trzeci mandat dostałem w Jihlavie, wjechałem samochodem w strefę ruchu pieszego – był znak, ale stwierdziłem, że zaryzykuję przejechanie 50m, cóż, nie udało się. Tym razem policjant, dość wiekowy, był mało sympatyczny. Strzelił mi rzetelny wykład i zaskoczył mandatem 2500 koron. Gdy powiedziałem, że to dla mnie bardzo znacząco kwota rzucił krótko „nie będziemy o tym dyskutować”. Nie mniej jednak mandat bez komentarzy wypisał na 700 koron. Za każdym razem wina była po mojej stronie, mogli mnie ukarać o wiele surowiej, a jednak tego nie zrobili. I gdzie ta złośliwość? Tak samo nikt mnie jakoś masowo nie zatrzymuje do kontroli – zdarzyło się może ze dwa razy, popatrzyli w prawo jazdy, sprawdzili ubezpiecznie i tyle. No to gdzie te polowanie i szykanowanie Polaków?
Myślę, że problem z czeską policją nie tkwi w niechęci do Polaków, a w Polaków niechęci do wszystkiego. Czesi są dużo bardziej kulturalnym narodem, w Polsce panuje powszechne i co raz większe chamstwo. Jeśli kierowca z Polski na dzień dobry wyskakuje na policjanta z mordą, robi jakieś głupie komentarze itp. to potem jest potraktowany odpowiednio do swojego zachowania. Myślę, że tak to właśnie działa. No i druga sprawa. My jesteśmy przez naszą policję rozwydrzeni maksymalnie. Jedyne, za co na codzień można u nas dostać mandat, to znaczne przekroczenie prędkości, bo nawet to 10km/h więcej jest tolerowane. Jazda po ciągłych liniach, bez kierunkowskazów itp. mało kogo rusza. Otóż w Czechach tak nie jest. Nasza policja jest leniwa, Czeska czujna, zwłaszcza jeśli chodzi o obcokrajowców. I karze konsekwentnie, a nie złośliwie. Trzeba się z tym pogodzić.
Dzięki wielkie za informacje!!
Ja byłam w czeskich Karkonoszach i właścicielka pensjonatu policzyła nam majątek za pokój, bo znajoma rozmawiała z nią po niemiecku. Jak powiedzieliśmy po polsku że to cena dla Niemców, to nam sporo obniżyła! Znam Czechy dość dobrze i nigdy żaden Czech mi nie dokuczył, raz wpuszczono nas za free na koncert jazzowy 🙂
Ekstra! Uwielbiam takie historie 🙂
Ja się nasłuchałem od rodziny o wrednych czeskich policjantach, ale przygodę z nimi miałem tylko jedną i byli w porządku. Na jakiejś lokalnej drodze koło Jesionika zatrzymali do kontroli, przyczepili się, że nawigacja jest przyczepiona przed kierownicą. Jednak byli sympatyczni, porozumiewali się częściowo po polsku i wystarczyło, że przeniosłem nawigację przed miejsce pasażera. Do tego kazali dmuchnąć w alkomat (pouczyli też, że u nich jest niższy limit niż w Polsce), ale to ponoć standard – znajomy Czech powiedział mi, że przepisy są takie, że przy kontroli z jakiegokolwiek powodu sprawdzają też alkohol przy okazji. W każdym razie życzyli miłego wieczoru i na tym się skończyło
Cześć, fajnie słyszeć, że w sumie to tylko plotki o tej czeskiej policji. Najwięcej mówią chyba ci, którzy nie mieli kontroli, albo nie mają pojęcia o przepisach. Pozdrowienia!
Jak ktoś mądrze zauważył, problem nie jest w czeskich policjantach i Czechach ogólnie, ale w nas samych. W Polsce panuje przekonanie, że każdy Polak jest najlepszym kierowcą na świecie, a to stwierdzenie często mija się z prawdą zasadniczo. Pamiętam np wyprawę znajomych nurków do Norwegii. Było ostrzeżenie, że jeśli jest ograniczenie do 50 km to jedziemy 49 a nie 51, 55 czy 59 “bo musi być tolerancja”. No i pojechali. Wrócili z mandatami i pretensjami, oczywiście nie do siebie, ale do Norwegów za to że “Polaków prześladują”. To samo tyczy się Czech, czy Słowacji. Tam trzeba trochę kultury i szacunku do zasad. Wtedy nigdy żaden Czech nie wyda nam się niemiły.
Świetnie napisane! Co kraj to obyczaj i warto o tym pamiętać. 🙂
Często podróżuję po Czecho Słowacji i mam inne doświadczenia. Przekroczenie prędkości nawet o 5 km/h grozi wysokim mandatem (szczególnie na Słowacji). Należy bardzo się pilnować.
Dziękuję pięknie za sugestię Agato. Właśnie nas to nigdy nie spotkało, więc jak możesz coś więcej napisać, byłabym wdzięczna. 🙂
O tych gumowych rekawicach nie wiedziaqłam, tzn. ze nam sie upiekłóo i to ze sto razy:-)