W sercu Ameryki Środkowej, między błękitem Morza Karaibskiego a spokojem Pacyfiku, leży Panama. Na mapie wygląda trochę jak wąski most łączący dwa kontynenty, ale w rzeczywistości to kraj pełen kontrastów, gdzie wieżowce Panamy City sąsiadują z dziewiczą dżunglą i wioskami rdzennych plemion.
Chciałam dowiedzieć się jak najwięcej o panamskiej kulturze, historii, tradycji, naturze, ale przede wszystkim o ludziach. Dlatego moją podróż zaczęłam od odwiedzin plemienia Embera. W tym wpisie przybliżę Wam mój plan podróży, który, mam nadzieję, zainspiruje Was do poznania Panamy z tej właśnie strony.
Spis treści
Pogoda w Panamie
Zacznę od pogody, bo to tak naprawdę klucz do planowania podróży. Panama charakteryzuje się gorącym, wilgotnym klimatem tropikalnym. Od maja do stycznia trwa pora deszczowa, a od stycznia do maja trwa pora sucha. Najbardziej mokre miesiące to najczęściej październik i listopad, ale można i wtedy trafić na piękną, słoneczną pogodę. Niestety, wilgoć jest naprawdę wysoka, co ma swoje plusy – niczego nie trzeba prasować.
Lądując z końcem września w Panama City, przywitał mnie siarczysty deszcz. Pora deszczowa miała się naprawdę dobrze, dlatego była wątpliwość czy samoloty będą mogły w ogóle lądować w tak trudnych warunkach. Kolejny dzień minął pod znakiem równie intensywnej ulewy, a ja zastanawiałam się czy przez kolejne dwa tygodnie nie zobaczę nawet promienia słońca. Stało się odwrotnie – kolejnego dnia przestało padać i taka pogoda utrzymała się do końca wyjazdu.
Informacje praktyczne
Wyjazd do Panamy wymaga przygotowań, przede wszystkim jeśli chodzi o elektronikę (gniazdka), walutę (dolary amerykańskie), ubezpieczenie, ale bardziej prozaiczne rzeczy, jak ubranie. 26/30 stopni Celsjusza przy dużej wilgotności naprawdę potrafi wykończyć. Jeśli szukasz informacji praktycznych i tego jak przygotować się przed wyjazdem przejdź do tego wpisu:
Panama – co warto wiedzieć przed wyjazdem?
Natomiast jeśli chodzi o organizację wyjazdu i plan podróży, część mojego wyjazdu zorganizowało biuro Balaena. Podróżowałam w małej, kameralnej grupce i było naprawdę cudownie. Jeśli chcecie poznać i poczuć Panamę, ale też dowiedzieć się więcej, jak tam się żyje – serdecznie polecam.
Wizyta we wsi Embera
Podróż zaczęłam od odwiedzin plemienia Embera, na terenie lasu deszczowego Parku Narodowego Chagres. Do wsi nie ma innej drogi niż rzeka, tak więc wsiadamy do canoe, prowadzonego przez jednego z mieszkańców wioski. Jego ciało zdobią czarne malunki, które, jak się później dowiaduję wykonane są z barwnika jagua. Używa się go do ozdoby, ale też ochrony przed słońcem i insektami.
Zanim dotrzemy do wioski, przemierzamy trasę prowadzącą do wodospadu. Brodzimy powoli w rzece, której woda płynie po śliskich kamieniach, a miejscami sięga nam powyżej kolan. Tropikalny las deszczowy jest niesamowicie wilgotny, a w powietrzu unosi się zapach mokrej ziemi i roślinności. Na końcu, możemy wykąpać się w wodospadzie, po czym wracamy tym samym szlakiem do naszego canoe. Jednocześnie wypatrujemy dzikich zwierząt: przede wszystkim małp, ptaków i pająków. Kierujemy się do wsi, gdzie czeka na nas prosty obiad: tilapia z platanem. Słucham o historii Embera, która sięga czasów, gdy ich przodkowie zamieszkiwali dzisiejszą Kolumbię. Część rdzennych mieszkańców migrowała na południe, szukając lepszego życia, aż dotarli do Panamy. W 1984 roku teren, który zamieszkują ogłoszono parkiem narodowym, co wprowadziło liczne ograniczenia. Ograniczenia obejmowały formy ich ówczesnego zarobku, takie jak polowanie. W efekcie Embera zwrócili się ku turystyce, która stała się ich źródłem utrzymania, równocześnie stając się sposobem na dzielenie się swoją kulturą.
Tym sposobem mam okazję doświadczyć życia rdzennych mieszkańców Panamy: przymierzyć tradycyjny strój, zrobić lokalny tatuaż z wspomnianego barwnika, a także zatańczyć. Dowiaduję się, że tu nadal używa się języka embera, a jeśli chce się pełnić funkcję w społeczności, nie tylko trzeba znać lokalny język, ale też nie mieć żadnych powiązań w strukturach politycznych Panamy. Wracając do miasta zastanawiam się nad życiem w tego typu społeczności. Może i wydaje się sielskie, ale jednocześnie trudne pod wieloma względami, choćby samej edukacji – na miejscu dzieci mają dostęp jedynie do podstawowej nauki w języku hiszpańskim.
Więcej we wpisie: Embera – z wizytą u rdzennych mieszkańców Ameryki Środkowej
Lot do Chitre
Kolejnego dnia, z Panama City lecimy do Chitre. Mały samolot zmieścił 20 szczęśliwych pasażerów, a widoczność tego dnia jest idealna: przelatujemy nad Kanałem Panamskim, kierując się na zachód, kolejno podziwiamy lasy deszczowe i błękitne wybrzeże Pacyfiku. Moim celem jest odkrycie tradycji Panamy w prowincjach Herrera i Los Santos.
Nocleg na kolejne kilka dni: Hotel Pedasí Nature Paradise
Tradycje w Panamie
Razem z grupą kieruję się do znanego wytwórcy kolorowych masek dla tancerzy folklorystycznych. José González wraz z żoną co roku wykonują setki masek na różne uroczystości w całym kraju, a każda z nich jest unikalna. Maski te wykorzystywane są także podczas procesji z okazji Bożego Ciała, która różni się od tej znanej w Polsce. Razem z Panamczykami porównujemy nasze zwyczaje związane z tym świętem. Dzieli nas 10,000 kilometrów, a jednak pojawiają się tu piękne, kolorowe dywany, podobne do tych ze Spycimierza w województwie łódzkim. Jednak sama procesja jest już formą tańca. Obchody Bożego Ciała w Panamie upamiętniają Ostatnią Wieczerzę Jezusa, a jednym z najciekawszych elementów uroczystości jest „taniec diabłów”. Podczas tańca diabły próbują zdobyć ludzką duszę, ale Archanioł Michał staje do walki, by je powstrzymać.
W tej samej okolicy udaje się zobaczyć, jak powstają tradycyjne, gliniane naczynia, w jaki sposób wytwarza się bębny i piecze chleb. Poznaję mnóstwo ludzi, którzy pragną, aby ich tradycje zostały przekazane dalej, z pokolenia na pokolenie. W tych czasach nie jest to takie proste, zwłaszcza, że co roku więcej osób decyduje się na przeprowadzkę do stolicy. Tego dnia, poza panamską kuchnią próbuję też świeżego soku z trzciny cukrowej. To niemal gwarancja rewolucji żołądkowych. Trzeba jednak przyznać, że to również część doświadczenia.
Isla Iguana
Płyniemy na dwie zupełnie odmienne wyspy: Isla Iguana i Isla Canas. Pierwsza wyspa jest uznanym obszarem chronionym. Zamieszkana jest, jak nazwa wskazuje przez iguany, ale nie są one jedynymi mieszkańcami. Są tu też kraby i tysiące fregat, ptaków, które gniazdują na wyspie. Dodając do tego koralowce i setki kolorowych ryb, mamy rajską wysepkę, która o tej porze jest zupełnie pusta. Kąpiel w ciepłym oceanie jest idealnym zwieńczeniem wycieczki.
Więcej w tym wpisie: Isla Iguana – tropikalna oaza Panamy
Isla Canas
Biały piasek Isla Iguana stanowi ogromny kontrast dla ciemnego wybrzeża Isla Canas. Otoczona z jednej strony przez lasy namorzynowe wyspa, zamieszkana jest przez kilkaset osób. W lokalnym barze mam okazję poznać kilka z nich, a wieczorem jesteśmy umówieni na kolację. Najpierw mam jednak inne plany: kajaki wśród lasów namorzynowych. Wokół słychać tylko odgłosy natury – śpiew ptaków i delikatny plusk wioseł. Podziwiam niesamowite formacje drzew i korzeni, które tworzą prawdziwy labirynt, starając się nie myśleć jakie dzikie zwierzęta pływają w okolicy; natura w Panamie jest dzika, a krokodyle i węże mogą być wszędzie.
Isla Canas jest jednym z miejsc lęgowych żółwi morskich. Dlatego wieczorem mamy w planie podziwianie jak małe żółwie pokonują drogę do oceanu. Możemy to zobaczyć, bo podobnie jak w przypadku wsi ludów Embera, turystyka przynosi mieszkańcom wyspy dochody. Dzięki temu chronią jaja i starają się, aby jak najwięcej żółwi trafiło do oceanu.
Po kolacji, która skończyła się potańcówką, wracamy łódką na ląd. I chociaż w Panamie zobaczyłam wiele niezwykłych rzeczy, jednym z piękniejszych wspomnień będzie rozgwieżdżone niebo nad Isla Canas.
Wizyta na farmie Finca Pamel
Panama to kraj, w którym tradycje są głęboko zakorzenione w codziennym życiu mieszkańców, a kultura ludowa wciąż żyje. Żeby dowiedzieć się więcej, odwiedziliśmy Finca Pamel – farmę, na której można spać, można wydoić krowę, zjeść lokalne przysmaki czy zobaczyć w jaki sposób powstają panamskie kapelusze czy buty (a na końcu zabrać je do domu). Kolejnym przykładem tradycji panamskich jest pollera – tradycyjny strój, który od wieków symbolizuje panamską tożsamość. Ten bogato zdobiony i ręcznie haftowany strój, jest noszony podczas ważnych świąt i uroczystości.
Miałam okazję doświadczyć tej tradycji na własnej skórze, kiedy zostałam zaproszona do ubrania pollery i przygotowania się na jedną z lokalnych uroczystości. Zakładanie tego stroju było jak rytuał – każda warstwa materiału i złota ozdoba miała swoje miejsce i symbolikę, a końcowy efekt był oszałamiający. W skrócie, kobieta, która na co dzień nosi proste ubrania, zamienia się w księżniczkę pełną gracji i elegancji.
Link do noclegu na farmie.
Junta de embarra
Ostatniego dnia w Pedasi miałam okazję wziąć udział w budowie domu zwanej „junta de embarra”. Ściany domu tworzy się z mieszanki ziemi, błota i słomy. Brzmiało to dla mnie nieprawdopodobnie, jak relikt dawnych czasów, ale na miejscu zrozumiałam, że to coś więcej niż tylko technika budowlana. Tradycyjnie budowanie domu jest wydarzeniem, które spaja całą lokalną społeczność i stawało się powodem do świętowania. Każdy ma swoje zadanie – ówcześnie mężczyźni przygotowywali budulec, kobiety zajmowały się gotowaniem tradycyjnych potraw, a dzieci uczyły się technik budowy od starszych. Tego dnia, oprócz ciężkiej pracy, nie mogło zabraknąć typowej panamskiej fiesty, bo tu po prostu nie da się żyć. Przygrywała orkiestra, a wszyscy uczestnicy tańczyli rytm lokalnej muzyki.
Panama City
Nadszedł czas na powrót do stolicy. Jest tu więcej wieżowców niż w Miami, a las deszczowy dosłownie styka się z betonową dżunglą drapaczy chmur. Dodatkowo, zabytkowe, wpisane na listę UNESCO Casco Viejo dodaje miastu niesamowitego uroku. Niektórzy uwielbiają to miasto za ten niepowtarzalny klimat, podczas gdy inni, przytłoczeni tempem życia, uciekają jak tylko mogą, szukając spokoju w bardziej urokliwych zakątkach kraju. Tak czy inaczej, Panama City ma w sobie coś, co sprawia, że trudno je zapomnieć.
W kraju mieszka 4,5 miliona mieszkańców, a samo miasto liczy 2 miliony. Nic dziwnego, że jeśli będziemy jechać przez miasto w godzinach szczytu, jest duże prawdopodobieństwo, że utkniemy w gigantycznym korku. Dlatego na drogach, w bardziej newralgicznych punktach możemy kupić napoje i przekąski od ulicznych sprzedawców.
Nie da się nie wspomnieć o Panamie, nie wspominając o Kanale Panamskim, który nie tylko łączy oceany, ale również kształtuje życie całego kraju. Kanał od momentu otwarcia w 1914 roku zrewolucjonizował globalny handel, skracając morskie szlaki handlowe i przyczyniając się do rozwoju gospodarczego tego małego, lecz strategicznie położonego kraju. Przez wiele lat znajdował się pod kontrolą Stanów Zjednoczonych, od 1999 roku stał się symbolem suwerenności kraju, kiedy przeszedł pod panamską jurysdykcję.
Przez dwa tygodnie Panama odkrywała przede mną swoje historie. A podczas ostatniego spaceru przez Casco Viejo odkryła ostatnią. Towarzyszy mi Melquiades, który urodził się w stolicy. Opowiada o historii, budowaniu Kanału Panamskiego, codziennym życiu, a także o inwazji Stanów Zjednoczonych na Panamę. Wspomina, że wtedy mieszkał z siostrą w Miami:
Całą inwazję oglądaliśmy na żywo w telewizji. To była prawdopodobnie najstraszniejsza noc w moim życiu, bo moi rodzice byli tutaj, w Panamie. Blisko naszego domu, znajdowały się koszary Noriegi a ta okolica była mocno zbombardowana. Nie wiedzieliśmy, czy rodzice żyją, bo amerykańskie siły odcięły wszystkie formy komunikacji. Mój ojciec pracował w pierwszej stacji telewizyjnej w kraju, dlatego kiedy siły amerykańskie wkroczyły, zabrali cały personel z tej stacji do pobliskiego hotelu. Moja mama została sama w domu i nie widzieli się przez cały tydzień. Dopiero po jakimś tygodniu czasie udało się nam dowiedzieć, że są bezpieczni.
Temat inwazji wciąż pozostaje nierozwiązany, przede wszystkim, dlatego, nigdy nie było i nadal nie ma oficjalnej listy ofiar cywilnych. Nawet liczba osób, które zginęły podczas inwazji do dziś nie jest znana. W związku z tym wielu Panamczyków wciąż domaga się zadośćuczynienia za utratę bliskich, a także za zniszczone domy i mienie. Taka jest inna, przykra i mniej turystyczna strona tego kraju.
Więcej we wpisie: Co zobaczyć w Panama City? Najciekawsze miejsca i atrakcje
Rozmyślając o tym wszystkim, w drodze lotnisko, ostatni raz patrzę na zakorkowane w godzinach szczytu miasto. Chociaż w tym roku odwiedziłam o wiele bardziej wymajające kierunki, takie jak Pakistan, to nie spodziewałam się, że to właśnie Panama tak mocno odmieni moje spojrzenie na otaczający świat i że tak bardzo będę chciała wrócić po więcej.
Za zaproszenie do Panamy serdecznie dziękuję Panamskiej Organizacji Turystycznej & Adventure Travel Trade Association.
Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:
Instagram: @ewelina.gac
Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata