W kwietniu dostałam rekordową ilość wiadomości o tym jak się czuję po powrocie do domu. Czy życie w Polsce dało mi w kość? Jak się odnalazłam? Nawet udzieliłam wywiadu do gazety na ten temat, co znaczy ni mniej ni więcej: coraz więcej osób się nad tym zastanawia.
Dziś nie dam Wam gotowej odpowiedzi czy warto wrócić z emigracji. Ale opowiem, co się działo i jak się czuję po tych dwóch latach, co się zmieniło i… czego tak naprawdę żałuję. Wybrałam najczęściej powtarzające się pytania… a więc zaczynamy!
Dlaczego wróciłam z emigracji?
Kiedy mieszkałam na Węgrzech, sytuacje, które mnie tam spotykały wydawały się być próbą cierpliwości. Jak nie kłopoty z urzędami, to z mieszkaniem. Jak nie mieszkanie- to bank i tak dalej. Choć czułam się jak w czarnej komedii, to pewnie bym została, gdyby moja druga połówka nie chciała wrócić. Może głupio to zabrzmi, ale dziś po prostu wiem, że tak miało być.
Czego oczekiwałam wracając z emigracji?
Do Polski z początku wróciłam na próbę. Wiedziałam, że chcę tu pomieszkać rok i… potem jechać dalej. Dwa lata już minęły, a ja dalej jestem w tym samym miejscu.
Z racji, że od Polski niczego nie oczekiwałam- powrót był niezwykle optymistyczny. Po węgierskich komplikacjach, na „starych śmieciach” podobało mi się praktycznie wszystko. Nawet w urzędzie nie było aż tak źle. Dziś, choć wiele rzeczy chciałabym zmienić, to łatwiej mi dostrzec dobre cechy naszego kraju czy po prostu nas, Polaków.
Jak wrócić do Polski i nie zwariować?
Po pierwsze, chcieć. Nie słuchać innych, ale siebie. Po drugie, nie warto zakładać nic na stałe. Przecież życie pisze najciekawsze scenariusze, choć nie zawsze według naszych obecnych upodobań. Mimo, że z początku założyłam, że na Węgrzech trochę pomieszkam, całe szczęście, nie przywiązywałam się do tej myśli. Bo najczęściej nasze przekonania, że musimy zostać w danym miejscu przytłaczają nas najbardziej.
Co mnie zaskoczyło, kiedy wróciłam do Polski?
Najbardziej to, że tyle się zmieniło. Miasta wypiękniały, a w coraz liczniejszych knajpach ciężko znaleźć miejsce w weekend. Zaskoczyły mnie też ceny, bo na Węgrzech raczej musiałam płacić więcej za te same produkty (jak mieszkałam w Czechach było delikatnie drożej).
Jak wyglądało poszukiwanie pracy po powrocie?
Nie musiałam szukać nowej pracy, bo kontynuowałam pracę etatowej księgowej, tylko, że pracując zdalnie. Takie rozwiązanie wymagało sporego zaufania, samodyscypliny, ale dzięki temu nie musiałam zastanawiać się gdzie (i za ile) podjąć pracę.
Gdybym musiała znaleźć pracę to zajęłoby mi to pewnie z miesiąc albo i dłużej- jak wróciłam zaczęłam sprawdzać jak wyglądają warunki pracy w różnych miejscach i przechodziłam parę rozmów kwalifikacyjnych (Warszawa, Opole i Wrocław).
Co zmieniło się w relacjach po emigracji?
Skłamałabym mówiąc, że nie zmieniło się nic. Nie jestem zbyt rodzinną osobą, ale po powrocie zaczęłam częściej jeździć do taty. Przed wyjazdem miałam pełno przyjaciółek, a obecnie wszystkie mamy mniej czasu. Przez to ciężej jest wyskoczyć gdzieś na kawę bez uprzedniego umawiania się.
Co chciałabym zmienić w Polakach?
Chciałabym, żebyśmy bardziej w siebie wierzyli, słuchali swojej intuicji, a nie tego co usłyszymy od sąsiada. Żebyśmy nie spierali się o rzeczy, na które nie mamy wpływu. Wtedy nasz polski świat byłby lepszy. 😊
Czy żałuję decyzji o powrocie do kraju?
Czasem zastanawiam się jak to by było, gdybym nie wróciła. Ale wiem, że na tamten moment to była dobra decyzja. A dziś, kto wie, przecież może kiedyś wyjadę? Może dlatego ciągle odkładam remont domu?
Czego żałuję po dwóch latach w Polsce?
Na pewno, że tego roku gdzieś nie „przezimowałam”. Bo zimą moje serce wyrywa się, żeby choć na parę miesięcy gdzieś wyemigrować. Pożyć innym życiem, nabrać dystansu do otaczającej rzeczywistości. Zwolnić i zostawić zbędny bagaż i wrócić, jak będzie już zielono. W tym roku nie udało mi się tego zrealizować, ale mam nadzieję, że może w kolejnym.
Często słyszy się, że ktoś wrócił z emigracji i ma objawy depresji. I to jest prawdopodobne, jeśli nie wszystko pójdzie po naszej myśli albo jeśli nie chcieliśmy wracać. Po długiej emigracji fazy adaptacji w kraju mogą być zbliżone do tych związanych z życiem za granicą (więcej w artykule tęsknota na emigracji).
Ja jednak wierzę, że nie ma złych decyzji. Nawet jeśli nasz powrót do Polski nas rozczaruje, zawsze możemy pojechać dalej. Prawda?
PS. Niedawno napisałam książkę o tym jak wyglądały nie tylko studia i praca za granicą, ale też powrót do Polski. Bez zbędnego koloryzowania opowiedziałam o tym jak było w rzeczywistości. Jeśli interesuje Cię ten temat, sprawdź na ewelinagac.pl Możesz tam pobrać bezpłatny fragment i dowiedzieć się czy jest to pozycja dla Ciebie.
Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:
Instagram: @ewelina.gac
Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata
konstruktywna krytyka 😉 zazdroszczę Ci tego dystansu i doświadczeń 🙂
Ja chciałabym mieć taki model życia, aby co jakiś czas zmieniać miejsce zamieszkania i kraj. Jednak docelowo, aby mój dom był w Polsce, tzn. stałe mieszkanie, urządzone według mojej koncepcji, stylu – taka moja idylla. Miejsce, do którego chętnie wracam, bo to mój dom, ostoja. Nie chcę być włóczykijem na 100 procent.Takie miejsce właściwie już mam – w Gdyni, teraz trzeba tylko dołożyć do tego większą mobilność przemieszczania się i wyjeżdżania na dłużej, a nie tylko na tydzień lub dwa.
Martynko jak najbardziej rozumiem. Też tak mam, że końcowo ląduję w Polsce i myślę, że to nie przypadek. Trzymam kciuki za powodzenie Twoich planów! Buziaki:*
Rewelacyjny post! Osobiście nigdy nie byłem na emigracji, ale na studia wyjechałem z Nowego Sącza do Szczecina, więc dla mnie była to „mała emigracja”. I faktycznie, jak Tobie, brakowało mi czasu dla rodziny i z tego powodu nie raz miałem wyrzuty sumienia. Węgry to zdecydowanie piękny kraj i zazdroszczę, że mogłaś poczuć jego specyfikę, choćby w tych nieszczęsnych urzędach i bankach.
Kawał drogi do Szczecina! Dla mnie to całkiem inne miasto i w sumie moja pierwsza wizyta mnie mocno zaskoczyła, bo faktycznie czułam się trochę jak za granicą 🙂 choć Szcz. Lubię i staram się tam pojechać choćby raz do roku. Pozdrawiam serdecznie!
‚ja jednak wierze ze nie ma zlych decyzji’ dokladnie tak zgadzam sie z toba wszystko dzieje sie z jakiegos powodu i po cos zycze powodzenia 🙂
Sama wróciłam 2 lata temu z Irlandii i uważam, że była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Lubię wyjeżdżać i owszem mogę przeprowadzić się na jakiś czas, ale później ciągnie mnie jednak do Polski. Miałaś to szczęście, że nie musiałaś szukać pracy. Wielu ludzi pozostaje często zagranicą z obawy, że nie mają do czego wracać i to jest moim zdaniem najsmutniejsze.
Zgadzam się. Dlatego mimo wszystko po powrocie zrobiłam “badania rynku” i sprawdziłam jak jest z tą pracą.
Cieszę się, że jesteś zadowolona ze swojej decyzji i… mam nadzieję, że kiedyś się poznamy!
Pozdrowienia 🙂
Widocznie to był ten czas na powrót. Dobrze ,że Polska przyjęła Cię lagodnie a do tego z dystansem mogłaś na nią spojrzeć przychylnie. Jestem ciekawa, gdzie teraz się wybierzesz, bo czuje, że mimo wszystko za chwilę pojedziesz dalej…
Dziękuję bardzo za wiadomość! Wiesz, też tak coś czuję w kościach 🙂 pozdrowienia!
Witam emigrantów i nieemigrantow 😊
Przyjechałam do pl z synem 7 lat na początku wakacji i właśnie w tej chwili rezerwuje bilet powrotny do męża do Irlandii, bardzo tesknilam za rodzina pogoda jedzeniem przyjaciółmi, ale niestety pracę znaleźć ciazko ciągle wieje mi tylko w twarz ciągle komentarze i podsmiechiwki że wróciła a nie ma za dużo gdzie dom 😲 niestety życie pisze różne scenariusze ale próbowałam chciałem zacząć od nowa z rodziną ale widocznie byłam za długo na emigracji żeby teraz skoczyć w pl tak łatwo pozdrawiam
Ja jestem z rodzina juz 14 rok w Irlandii, i teraz jak nigdy tesknie za krajem i bardzo chcialabym wrocic. Jestem rozdrata, bo boje sie co moze byc w PL, bo jednak tutaj zycie jest latwiejsze, ale wydaje sie puste i czuje, ze w Polsce bylabym szczesliwsza. Po prostu znajduje coraz mniej argumentow, zeby tu zostac. Jedyny to finanse…Nic wiecej mnie tu nie trzyma.
Wiesz, co. Mnie tez tak sie wydawalo. Ze nic mnie tam nie trzyma (6 lat w UK). Tesknota za rodzina dawala mi bardzo w kosc, wyjazdy wiazaly sie z placzem i tygodniowym dochodzeniem do siebie po powrocie. Meczylo mnie, ze ciezko znalezc czas na prawdziwy urlop, bo wszystkie dni wolne poswiecalismy na wyjazdy do polski, albo przyjazdy rodziny do nas. Meczylo mnie, ze musze skorzystac z urlopu zeby spedzic swieta z rodzina. Wrocilismy do Polski w maju i nie potrafie sie tutaj kompletnie odnalezc. Moj maz jest informatykiem, wiec on z praca problemow nie ma, w kazdym kraju ja znajdzie na podobnym poziomie finansowym. Ja natomiast jestem zwyklym pracownikiem biurowym, zaliczylam juz tutaj cztery prywatne firmy. Chamstwo, traktowanie drugiego czlowieka jak smiecia, zero szacunku do siebie nawzajem, wieczne pretensje, wieczne straszenie zwolnieniem. Slowa jak: prosze, dziekuje, przepraszam w ogole nie istnieja. Takie sa realia w Polsce? Fajnie, jesli odpowiada komus takie traktowanie, ja sie niestety odzwyczailam, nie bede pracowac w takich warunkach. i czuje sie strasznie. Depresja to malo powiedziane. Jedyne co krzyczy w mojej glowie to: wracajmy DO DOMU, niech ten urlop dobiegnie juz konca. Ale nasz dom glupio sprzedalismy, bo wydawalo nam sie, ze anglia odbija nam sie czkawka i na pewno nigdy nie bedziemy chcieli tam wracac. Sa rozne historie powrotow, na pewno uslyszysz nie raz i nie dwa historie z happy endem. mnie tez sie wydawalo, ze w polsce bede szczesliwsza. Nie jestem i nie bede, wiec jedyne, co pozwole sobie Ci doradzic, to zebyscie to przemysleli. I zebyscie naprawde kierowali sie tylko waszym dobrem. Jestem bardzo blisko ze swoimi bliskimi, bylam i zawsze bede. Ale po czterech miesiacach okazalo sie, ze ani oni nie potrzebuja az TAK BARDZO mnie, ani ja ich.
Choinka, brzmi złowrogo..obawiam się że właśnie tak często jest w Polsce w pracy.. mieszkam chwilowo w Stanach, ja nie pracuję, choć zbieram się do tego, pracuje mąż. Poznałam tu kilka osób z Polski, które bardzo cenią sobie tutejszą kulturę pracy – kiedy czytam wywiady z nimi, lub rozmawiam I porównujemy, zimny pot mnie oblewa na myśl o powrocie. Powrocie który planujemy za rok, z obcojęzycznym mężem i małym dzieckiem. Powodzenia!
Kurcze, naprawdę dziękuję Ci za ten komentarz, dal mi bardzo duzo do myślenia. Chcialabym sie tak po prostu znowu cieszyc Irlandia i wyleczyc z powrotu. I takie nie do konca udane historie o powrotach pomagaja mi spojrzec na to trzezwo a nie w samych superlatywach. Bo kraj, bo rodzina, bo przyjaciele… Pozdrawiam serdecznie i życze wszystkiego najlepszego.
I ja Ci dziękuję! Zgadzam się jak najbardziej z tym, żeby wracać dla siebie. Zwykle w innych przypadkach dochodzi do rozczarowań. A to co napisałaś o rodzinie, że “ani ja nie jestem im tak bardzo potrzebna, ani oni mnie” niestety często też się potwierdza (choć nie zawsze). Odzwyczajamy się od siebie, tak po prostu.
Pozdrawiam Was serdecznie dziewczyny i do usłyszenia!
Trafiłam na bloga dzięki audycji w radiu. Na wiosnę stuknie mi osiem lat na emigracji, wpierw w Kanadzie a teraz w Szwajcarii. Wyjechałam po ostatnim stopniu studiów, praca w zawodzie itd. Nie wracam bo nie mam do czego. Owszem mogłabym znaleźć pracę w Warszawie ale więcej zarobię w Zurychu czy Lozannie. Nie mam bliskiej rodziny a ze znajomymo kontakt mam na odległość. Jeśli komuś serce mówi by wracać powinien wracać. Mnie słyszenie ojczystego języka na codzień nie jest do niczego potrzebne tak samo jak towarzystwo Polakow. Nie wstydzę się tego że jestem Polką ale polskość traktuję jako chcę wrodzoną która mnie ni ziębi ni grzeje a po prostu jest. Miałam momenty tęsknoty za Polską ale mi przeszło szybko.
Ani w Kanadzie ani w Szwajcarii nie miałam problemów urzędowych, oba te kraje przyjęły mnie dobrze i nie mam na co narzekać. Co by mi dał powrót do kraju? Nic. Co mogę stracić? Wiele.
Tym jednak którzy tęsknią za krajem, ktorych ciągnie do Polski życzę odwagi w podjęciu właściwej dla nich decyzji i powodzenia.