Wybierając Patras na swojego kolejnego Erasmusa miałam na myśli piękną pogodę, dobre jedzenie i słodkie lenistwo pod bezchmurnym niebem. Niestety, wiosna roku 2015 okazała się zaskakująco chłodna, wietrzna i deszczowa jak na Grecję, na szczęście jedzenie mnie nie zawiodło. Jak wyglądał Erasmus w Patras z mojej perspektywy?
-
Uczelnia w Patras
Jeszcze przed wyjazdem obiło mi się o uszy, że studenci na wymianie w Grecji mają taryfę ulgową. W Patras również tak było, choć na niektórych wydziałach studenci mieli masę roboty. My- studentki ekonomii za wiele pracy nie miałyśmy. Okazało się, że żaden przedmiot nie jest po angielsku, a więc z każdym prowadzącym trzeba było się dogadać co do zaliczenia (projekt, esej itd.). Dodatkowo dostałyśmy swój własny pokój na wydziale, aby mieć miejsce pracy lepsze jak akademik. Nasz koordynator wydziałowy, profesor Athina była przesympatyczna i pomocna. Na pomoc jednak nie mogłyśmy liczyć ze strony Marii z biura studentów Erasmusa- ta pani ponad obsługę studentów przekładała przerwę w pracy.
UWAGA dla wybierających się na uczelnię piechotą: kawałek przed uczelnią znajduje się most, zaraz przy nim cyganie mają swój “dom”. Lepiej tam uważać- nas cygańskie dzieci szarpały próbując wyrwać torebkę, a jednej dziewczynie ukradli telefon.
-
Mieszkanie w akademiku
Każda z nas złożyła podanie o akademik – Small Estia- w Patrze. Zanim jeszcze przyjechałyśmy do Grecji, okazało się, że Patrycja co prawda dostała miejsce, ale niestety od połowy marca. Pisała wiele zapytań co to ma znaczyć, czy nie zaszła pomyłka, skoro semestr zaczyna się w lutym, ale nie mogła doczekać się odpowiedzi. W lutym w Patras trwa karnawał i znalezienie noclegu w przyzwoitej cenie graniczy z cudem. Zarządca akademika, Louis w końcu (na miejscu) pozwolił Patrycji mieszkać w pokoju razem z Angelą, jednak później rozliczył ją jakby od początku mieszkała sama.
Problemy
Problemy z Lousiem dopiero się rozpoczęły, bo chociaż jego grecka, lekko szalona mentalność przypadła nam do gustu, to jego charakter okazał się jednym z najgorszych jakie w swoim życiu spotkałam. Z początku myślałam, że jest zabawny. Jednak kiedy któregoś dnia bezpodstawnie oskarżył nas o rozbój i zagroził wyrzuceniem z akademika cała sympatia ustąpiła niechęci i obrzydzeniu. Nie wnikając w już więcej w osobiste uprzedzenia i opinie, wymienię pokrótce minusy mieszkania w Small Estii.(plusy są takie jak w każdym akademiku):
– akademik jest zarówno daleko od szkoły, jak i daleko od centrum miasta,
– jak pisałam we wcześniejszym wpisie, opłata za akademik od tego roku wynosi 200 euro za pokój jednoosobowy + opłata za każde pranie,
– brak ogrzewania. Niektórzy („kto pierwszy ten lepszy”) dostają od Loukasa farelki, reszta musi sobie kupić albo marznąć.
– ciepła woda jest stale dostępna do pewnego momentu. Później, gdy teoretycznie robi się ciepło, uczelnia rezygnuje z opłat za ogrzewanie wody, ponieważ teoretycznie woda w zbiorniku powinna nagrzewać się w trakcie dnia. Jednak kiedy nie ma pogody, a uwierzcie mi, w kwietniu jeszcze tak ciepło nie było i jest wiele osób chętnych do kąpieli, prysznic nie należy do przyjemnych.
– nie możesz nikogo przenocować nawet za opłatą, nawet jeśli będzie to twój rodzony brat. Chyba, że Loukas o tym nie wie. A jak się dowie- won! 🙂
-
Stołówka
Na uniwersytecie w Patras wszyscy zagraniczni studenci mają darmowe jedzenie. Plan na najbliższy miesiąc wywieszony jest przy wejściu na stołówce. Niestety wszystko napisane jest w języku Platona, więc jak dla mnie to ponownie grecka ruletka. Angela doszła do najlepszej wprawy z tłumaczeniem posiłków, jednak nawet ona nieraz miała z tym kłopoty. Posiłki są zróżnicowane: często na stole gości pyszna mousaka – Μουσακάς , równie dobre pastitsio – Παστίτσιο, zupa fakes – Φακές, souvlaki – Σουβλάκι , gołąbki dolmades – Ντολμάδες czy ryby, a nawet owoce morza. Jak było coś naprawdę dobrego to w kolejce stoi się z pół godziny. UWAGA!! W weekendy nie sprawdzają karty na jedzenie i w kantynie można spotkać nie tylko studentów.
-
Jak dostać się do Patras oraz co warto zobaczyć możecie przeczytać tutaj!
-
Koszt utrzymania
Grant Unijny wynosi 400 euro, czyli po odjęciu akademika zostaje nam 200€. Każdy bilet na Uniwersytet to koszt 0,75€, więc jeśli chcemy stołować się w kantynie(obiady i kolacje) miesięcznie wyniesie to 90€. Wyjazd do miasta autobusem to 0,60€ w jedną stronę. Tutaj warto mieć jakieś zaskórniaki, bo przecież Erasmus to nie tylko mieszkanie i stołówka. Zapewniam Was- podróże po Grecji to nie jest taka droga sprawa. Jeśli sami zorganizujemy sobie wycieczki, wyjdzie nas to dużo taniej niż wypady z greckim ESN (całkiem inaczej niż w Polsce!). Co do imprez: im lepsza atmosfera tym zazwyczaj drożej i jeśli nasz budżet nie jest zbyt wysoki, lepiej czasem otworzyć wino w akademiku.
Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:
Instagram: @ewelina.gac
Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata
Ale rybka 🙂 u nas nie do pomyślenia taką dostać w stołówce 😛
Dokładnie 🙂
Oskarżone o rozboje? Ładne ptaszki 🙂 Niestety takich ludzi jak ten Pan można wszędzie spotkać.. Niestety..
Niestety! Można mieć jedynie nadzieję, żeby nie za często. Pozdrowienia 🙂
Nieciekawie z tego co czytam. Nigdy nie myślałam o takiej wymianie – może kiedyś 🙂
Polecam- poza niektórymi zaskoczeniami 🙂 choć z perspektywy czasu, fajnie się wspomina.
Ciekawy wpis, też myślę o Erasmusie, gdzieś gdzie jest słońce i dobre jedzenie ;). Może skuszę się na Grecję, choć minusów jest niestety całkiem sporo :(.
Cześć! Daj znać jakie miejsce wybierzesz 🙂 pozdrowienia!