Dlaczego zostawiłam pracę zdalną

Uwielbiam marzyć. Jak byłam jeszcze dzieckiem, przed zaśnięciem wymyślałam różne historie. Gdybym zapisała wszystkie, zapewne powstałaby z tego telenowela długa niczym Moda na sukces. Parę miesięcy temu kładąc się do łóżka miałam ogromny natłok myśli. Nie było zbyt wiele miejsca na marzenia, bo zajmowały je inne, mniej przyjemne rzeczy.

W końcu, parę tygodni temu odrzuciłam wszystko, co teoretycznie pewne w moim życiu. Żeby było zabawnie, dzięki temu moje życie wróciło do normy. Poczułam lekkość i szczęście wstając rano z łóżka. Ale nie od razu. Bo wolność odzyskuje się powoli.

Artykuł z cyklu “Przerwa w podróży”

Jestem wytrwałą osobą. Kiedy czegoś chcę, zrobię wszystko, żeby się udało. Tak było, kiedy nie dostałam stypendium naukowego. Odwołałam się, choć do tamtej pory nikt nie wygrał z uczelnianą biurokracją. Mi się udało. Tak samo było z pracą. CV wysyłałam przez dwa miesiące, aż osiągnęłam swój cel, zarówno jeśli chodzi o wynagrodzenie, jak i stanowisko. Jeśli czegoś nie zrealizowałam, zwykle działo się tak dlatego, bo po prostu… zrezygnowałam.  Postępowałam zgodnie z tym co mówi mi „mój wewnętrzny głos”. Aż do pewnego momentu.

Tak będzie lepiej dla wszystkich

Kiedy zaczynałam swoją ostatnią pracę, już po paru miesiącach czułam się wyczerpana. Ale obiecałam sobie, że spędzę w niej rok. Po roku, kiedy już pracowałam zdalnie, dałam sobie jeszcze trzy miesiące. Później kolejny kwartał. I tak minęły dwa lata.

Myślałam: Pensja spływa. Nie mam ochoty na zmiany. Tak będzie lepiej dla wszystkich.

Dla wszystkich, czyli dla kogo? Koniec końców ani ja, ani moi bliscy na tym nie zyskali. Atmosfera w domu na koniec miesiąca była dramatyczna. Odmawiałam wszystkie spotkania tydzień przed i często tydzień po. Moje życie towarzyskie kulało, a ja przed sobą udawałam, że wszystko przecież jest w porządku. Prawda była taka, że coraz częściej popłakiwałam sobie (tak aby nikt nie widział).

Jak sobie odpuścić, kiedy ma się taki charakter?

Wpadłam w zamknięty krąg. Kiedy było mi źle, obiecywałam sobie, że to już koniec. Kiedy „wracałam do siebie” dawałam sobie czas. I tak w kółko. To trwało, bo nikt nigdy za mnie nie decyduje. A sama nie potrafiłam powiedzieć stop i po prostu zapomniałam, jak się myśli przede wszystkim o sobie.

W czerwcu czułam, że już nie dam rady, a w miesiąc później doszła do tego bezsenność. Któregoś razu o 3 w nocy wyciągnęłam notatnik i rozpisałam, co po prostu muszę zrobić. Przede mną była miesięczna delegacja, szkolenie nowego pracownika i wiele innych zajęć, których nie mógł zrobić nikt inny. Potrzebna byłam tylko ja. Nie mogłam odpuścić. Podjęłam wstępną decyzję i spytałam trzech bliskich osób o zdanie. Wybrałam się do… specjalisty.

Autopromocja

ksiazka kierunek zagranica

Wysłałam chorobowe. W niedzielę, bo w piątek jeszcze się wahałam.

W pracy wrzało jak w ulu. Przecież nie idzie się na chorobowe w wakacje! Kto to wszystko zrobi? Miałam wyrzuty sumienia, bo przecież nie dałam rady. Później się podekscytowałam, że to ZA MNĄ. Huśtawka nastroju była rozpędzona, bo skumulowany stres musiał gdzieś znaleźć swoje ujście.

Dlaczego dziś o tym piszę?

Setki razy natrafiłam na tego typu dyskusję: boję się rzucić pracę, bo mnie osądzą”, „nie wiem co robić w życiu”. Szczerze mówiąc, ja zawsze wiedziałam. Aż do teraz. To całkiem nowe uczucie, które w końcu przejdzie. W końcu zawsze znajduję swój cel. A teraz… teraz sobie po prostu odpocznę. Odzyskanie dawnej mnie zajmie mi jeszcze trochę czasu.

Ps. Warto było otrzymać taką lekcję. Jednak… wolałabym jej nie powtarzać.

Buziaki,


Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:

Instagram: @ewelina.gac

Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata

W niektórych artykułach zawarte są linki afiliacyjne. Kiedy korzystasz z tych linków do rezerwacji noclegów, otrzymuję niewielką prowizję, co pomaga mi utrzymać bloga i dostarczać Ci wartościowych treści. Dziękuję za wsparcie!


27 KOMENTARZE

  1. Ja póki co moją pracę lubię, ale wiem, że trzeba słuchać siebie i jeśli tylko źle bym się tam czuła – od razu szukałabym innej!

  2. ja też w tym roku powiedziałam dość, wzięłam roczny urlop i teraz kiedy moje koleżanki rozpoczynają nowy rok szkolny, ja odpoczywam psychicznie. Chcę ten czas wykorzystać na przemyślenie co dalej i może znalezienie innej pracy, z nową dyrektorką nie potrafię się dogadać :/

  3. I doszłam do podobnego zdania. Zmieniłam swoje życie o 180 stopni w ostatnim roku. I też obecnie nie pracuję, bo przyszedł czas na odpoczynek i mentalny i fizyczny. Trochę czasy się zmieniły, kiedyś człowiek zapierdzielał od 16. roku życia. Dzisiaj trzeba postawić trochę na slow life.

  4. Trzeba słuchać swojego serca i organizmu. Na pewno dobrze zrobiłaś skoro praca doprowadziła cię do takiego stanu. Życzę powodzenia w odzyskiwaniu siebie 🙂

  5. Wydaje mi się, że najtrudniej podejmować jest decyzje w chwilach złudnego poczucia komfortu i bezpieczeństwa – przecież jest praca, jest wypłata, coś tam doskwiera, ale przecież dam radę. Brawo dla Ciebie! Wracaj do dawnej siebie. ?

  6. Ewelina, odpocznij sobie, poznaje te symptomy – to jest poczatek burn outu, przechodzilam przez to kilka lat temu, nie potrafilam, nie mialam odwagi by odejsc z pracy, odchorowywalam to przez wiele lat po, mocno podkopalo to moja wiare w siebie. Ale ja wtedy nie mialam odwagi dac sobie kolejnej szansy i sprobowac czegos innego. Powodzenia. Pozdrawiam serdecznie Beata

    • Cześć Beatko, dziękuję za wiadomość. Myślę, że dla mnie to był ostatni dzwonek. Cieszę się bardzo, że to już za Tobą. Ściskam mocno!

  7. Czegoś w tym wszystkim nie rozumiem. Pracowałaś zdalnie? Bo mi to wygląda, z tego co piszesz, na normalny etat. Wytłumaczysz mi, o co chodzi?

  8. Ja również podjęłam podobną decyzje (rok temu),poszłam na urlop wychowawczy,jestem z moimi dziećmi tu i teraz.
    Długo zajęło mi dochodzenie do siebie,zapominanie tych pracowych stresów,wyciszanie emocji.
    Niewiarygodne w jaką spirale można wpaść,gdy praca wymusza/uzależnia/zakłada klapki na oczy.
    Dobrze że znalazłaś w sobie siłę aby podjąć tę decyzję.W dzisiejszych czasach to bardzo trudne?

  9. Ja też olałem etat. Bez większych planów – po prostu już mnie irytowało szefostwo, które nie radzili sobie tak dobrze jak ja. Średnio mi się widzi tyrać pod kims, kto nie powinien być na danym stanowisku i nie ma predyspozycji :F

  10. Twoje słowa trafiły w moje serce. Szczerze mówiąc, mam wrażenie, jakbym czytała o sobie. Ze względu na kłopoty finansowe i życiowe musiałam zmienić pracę (która mimo wszystko sprawiała mi przyjemność), na lepiej płatną. Dobrze płatna praca jednak nie rekompensuje faktu, że wpadam coraz bardziej w depresję… Doszło już nawet do tego, że płaczę, kiedy muszę jechać na zmianę oraz gdy wykonuję swoje obowiązki. Moje złe samopoczucie chyba wpływa na dolegliwości ciała.. Najbardziej boli mnie to, że przez ten stan porzuciłam w kącie swoje pasje..
    W tym momencie jestem w trakcie poszukiwania pracy, w której odkryję ponownie radość życia i odkrywania, czym w życiu chciałabym się tak na prawdę zajmować. Trzymaj kciuki za wyjście na prostą.

    • Trzymam mocno! Wierzę, że wszystko się ułoży i wrócisz do swoich pasji.

      PS. Wiesz, wydaje mi się, że po takich przeżyciach łatwiej doceniać dobre chwile. I mam nadzieję, że i Ty będziesz tak miała.

      Ściskam mocno!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

56,500FaniLubię
83,739ObserwującyObserwuj
44,000ObserwującyObserwuj
1,600SubskrybującySubskrybuj