6 rzeczy, które robi twój kot (i wstydzisz się do nich przyznać)

Było pyszne!

Każdy medal ma dwie strony i jakby nie patrzeć, to stare porzekadło sprawdza się przy każdej okazji. Perełka- czyli mój bury kot domowy- to najprawdziwszy przytulas. Jest ułożona i chodzi na smyczy. Ale… są rzeczy, których się nie spodziewałam po swojej kotce. I myślę, że nie jestem jedyna… 😊

Mój kot zjada kwiatki.

Mam dość wysokie mieszkanie i dlatego wszystkie „za duże” rodzinne kwiatki prędzej czy później lądują u mnie. Palma, którą dostałam od ojca została zdewastowana w dwa tygodnie. 2 metrowy kwiatek od babci jest „pod ścisłą ochroną” i na początku zamykałam go w osobnym pokoju. W sumie… dalej to robię.

Lubię też drapać po prześcieradle.

Mój kot nie lubi moich przyjaciół.

Ta historia jest nieco groteskowa, bo Pati była ulubioną koleżanką Perły. Zawsze się razem bawiły, a Perli czekała na nią pod drzwiami, kiedy tylko miała przyjechać. Do czasu, aż Patrycja przyszła ze swoją drugą połówką. Wtedy zazdrość wzięła górę, a Perła obraziła się na nią na Amen, ignorując jej postać przez pół roku. Wychodziła z pokoju nawet, kiedy Pati do mnie telefonowała. Na szczęście, wszystko wróciło do normy.

Perła to koci detektyw.

Tropienie sąsiadów, kuriera i listonoszki to jedno z hobby Perełki. Stoi w oknie jak tylko usłyszy samochód, często lata z okna do okna, żeby upewnić się do kogo ten kurier właściwie przyjechał. Czasem dostanę wiadomość, że mój kot stoi w oknie, a ja naprawdę nie wiem… po kim to ma.

9 twarzy Perły.

Mój kot obsikał mi pół domu.

Tutaj trochę przesadziłam, ale dopóki nie wysterylizowaliśmy Perły „w tych dniach” biegałam z mopem kilka razy dziennie.

  1. Przecież kotu wszystko wolno!

    Mój kot lubi to co jedzą ludzie

Mam na myśli na przykład sałatę. Na dworze rzadko się zdarza, żeby Perła podgryzała trawę, a ta w domu (wyhodowana specjalnie dla niej!) służy jej za leżak. Za to, kiedy jem ww. sałatę- każe sobie podawać małe fragmenty, najlepiej doprawione oliwą. Uwaga! Wiem czego nie można dawać kotu 🙂

Mój kot łazi, gdzie chce. Na przykład po stole.

Ile razy zdejmowałam kota ze stołu – nie wiem. Ale wiem, że nic to nie dało. Mogę zrobić to 10 razy pod rząd. Mogę krzyknąć, zrobić cokolwiek (!) a na mojego kota po prostu nie działa nic. Dlatego… nauczyłam się z tym żyć.

Sprawdź również:  Dlaczego blogowanie to ciężka praca?
Pizza? Tylko wegetariańska!

Tak naprawdę to dopiero początek. Ale nie będę opowiadać tyle o Perli, bo jeszcze ktoś jej o tym opowie i obrazi się na mnie jak wcześniej na Patrycję. Ciekawa jestem czy Wasze koty też tak mają? A może… zaskakują Was czymś innym?

Reklama

Buziaki,


Cześć! Mam nadzieję, że podążycie moim szlakiem w podróży. Chętnie oglądam zdjęcia i filmy moich czytelników, dlatego oznaczajcie mnie w mediach społecznościowych:

Instagram: @ewelina.gac

Facebook: @wposzukiwaniukoncaswiata

Noclegi znajdziesz na booking.com


4 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj